niedziela, 19 październik 2014 00:00

Inne nasze dzieci

Napisał
Artukuł pisałem w roku 2000 przygotowując się do Festiwalu Ekspresji Dziecięcej.

INNE NASZE DZIECI

         Nasze dzieci, z którymi pracujemy w szkole czy domach kultury, to nie są te same dzieci, jakimi byliśmy my. To są inne nasze dzieci, bo świat jest już inny, a inność dzisiejszej rzeczywistości powoduje, że w oczach dzieci i późniejszej młodzieży to my stajemy się inni, co należy rozumieć jako nieprzystosowani.

      Serdecznie dziękuję każdemu, kto zrozumiał sens tych słów. W prostym słowach chodzi o to, że dzieci się tak zmieniły w czasie naszej transformacji ustrojowej, że nie nadążamy z programem nauczania, szczególnie w ujęciu wychowawczo- rozwojowym.

        W czasie ostatnich zajęć dramowych w klasie, dotyczących marzeń zanotowałem na tablicy 8 marzeń siedmiolatków. Oto one: play station 3, figurki Star Wars, bionice Hakann, wszystkie nowości Hot Wheels, transformers Mini Tanger, Barbie Baby Sitter, gry komputerowe God of War i psa shih tzu.

        Oglądałem tą tablicę po wyjściu dzieci chyba 10 min. To są nasze dzieci, to są ich marzenia. Co prawda potem było już trochę lepiej, przynajmniej pod względem wykorzystania rodzimego języka, czyli czołg, bazuka, chomiczek (chyba z 8) i najnowszy model ferrari f 430.

         Uzmysłowiłem sobie, że trudno pracować z dziećmi, których się nie rozumie, choćby przez nieznajomość języka angielskiego. Tak naprawdę dzieciaki chcą lalek, zabawek i gier, tylko to się tak koszmarnie nazywa. Tak naprawdę dzieciaki chcą, by im coś zaproponować, więc wyłuskują ze świata ich otaczającego to, co im się reklamuje w mediach. Tak naprawdę dzieciaki są takie same jak my kiedyś, tylko o tym nie wiedzą, bo pokazujemy im świat komercji (z lenistwa albo przemęczenia), a nie wartości. Dlatego nasze dzieci są inne niż chcemy, by były.

         Jednym z głównych powodów tego stanu rzeczy jest brak przepływu informacji między psychologami, nauczycielami i twórcami widzącymi te zmiany, a ludźmi tworzącymi programy szkolne.

Permanentnie obserwuję męczarnie prawdziwych (czyli nie wszystkich) nauczycieli, dotyczących wyboru podręczników i sposobu prowadzenia zajęć, odpowiednich dla naszych innych dzieci, z ograniczeniami programowanymi, jakie zalecają władze, traktujące uczniów jako nasze dzieci.

O roku 2014, czyli czasu darmowego podręcznika, nauczyciel wiele nie musi myśleć. Już ktoś wymyślił za nich. Teraz biegają i kserują, kserują, kserują, kserują…

        Instruktorzy i animatorzy mają tu trochę więcej możliwości, ale w domach kultury ciągle istnieją dwie formy pracy.

Tradycyjny – twórczość to typowy przedmiot szkolny.

Nowoczesny – twórczość to sposób poznania siebie i świata.

        Spróbuję w takim razie zasygnalizować jak w ciągu ostatnich lat zmieniły się nasze dzieci w inne nasze dzieci.

AKTORSKIE DZIAŁANIA TWÓRCZE

          1. Zauważalna jest tendencja do wykonywania poleceń „byle mieć z głowy”. Scenki wykonywane przez moich byłych aktorów trwały kiedyś nawet 1,5 godziny, przy czasie ich przygotowania ok. 10 min. Dziś 20 minutowe wypociny pracy koncepcyjnej, dają efekt w postaci 3-4 minutowej scenki odtwórczej, nie mającej większej wartości. Bycie w roli, czyli podstawowy cel ćwiczenia, zostaje zastąpiony zabawą w granie ról, czyli wykonanie polecenia bez zrozumienia. Podobnie bywa przy prostych poleceniach. „Historia pyłku kurzu” kończy się po 15 s. śmiercią w odkurzaczu. Rozwinięcie historii, by w efekcie doprowadzić do ślubu z pyłkiem tulipana jest czymś niewyobrażalnym (lub przynajmniej śmierci z rąk Barbie Baby Sitter, przygotowującej się do ślubu z Mini Tankerem).

          2. Dominacja działań odtwórczych podczas prostych ćwiczeń.Myślenie przebiega wg schematu „lepiej zrobić coś sprawdzonego, niż ryzykować kompromitację”. Dlatego trzeba bardzo uważać, by polecenia nie były zbyt dokładne. Czyli nie „Przygoda Zdzisia i misia w zoo”, ale „Zdzisio poznaje charakter zwierząt drapieżnych”. Naturalnie temat zbyt ogólny typu „ Przygoda Zdzisia”, nie pobudzi wyobraźni już wcale. Próby naśladowania znanych aktorów czy kabaretów są już normą.

          3. Podważanie autorytetu instruktora czy nauczyciela to częsta ucieczka od własnej niemożności czy braku talentu.  Zbyt częstych słów krytyki, nie równoważy już podobna ilość pochwał, za dobrze wykonane ćwiczenie.

          4. Jest zauważalna ciągła świadomość poczucia czasu. Dawno nie było sytuacji, kiedy wszyscy na zajęciach twórczych tak zajęci byli pracą, że zapomnieli o aktualnej godzinie. Permanentnie natomiast przerywa się ćwiczenie lub wychodzi się z roli, przy okazji przerywając pozostałym ich skupienie. Ta nerwowość, wynikająca z ciągłej świadomości tego, co się dzieje, jest może jakąś miarą naszych czasów. Skupienie się kilkuminutowe, jest czasem wyjątkowym sukcesem.

         5. Zrobienie trudniejszej sztuki z dziećmi w pojedynkę jest już prawie niemożliwe. Trzeba ciągle kontrolować pracę młodych aktorów. Teraz jest już normą uciszanie za kulisami, dbanie o kolejność wychodzenia na scenę, zadbanie o posiadanie potrzebnych do występu rekwizytów, pilnowanie, by dzieci nie zjadały dekoracji czy jej części, mających choć w najmniejszej formie znamiona łakoci.

ZACHOWANIE SIĘ DZIECI

           1. Dużym problemem jest praca z jedną lub kilkoma osobami w towarzystwie grupy, która nieustannie przeszkadza w tym czasie. Niecierpliwość ta powoduje, że nie ma sposobu na dopracowanie wielu elementów przedstawienia. Uczenie się od innych, praktycznie już nie istnieje. Problem ten istniał zawsze, ale teraz się nasilił. Prowadzi to do rezygnacji ze szkolenia jednostek utalentowanych, kosztem ogółu.

        2. Ćwiczenia, w których zakładamy delikatność dzieci czy młodzieży, okazują się najbardziej brutalnymi momentami na zajęciach. Z każdym rokiem pracy, przychodzą osoby kompletnie bez wyczucia umiaru i taktu. Niekoniecznie wynika to z brutalności, bardziej z bezmyślności i braku empatii.

          3. Dyscyplina jest taktowana jako represja, a nie sposób na osiągnięcie celu. Efektywność nauki bez jej stosowania jest kilkukrotnie niższa. O ile zawsze przecież była problemem, to jednak dziś, przy jej wymaganiu, dzieci nie podejmują już dalszej pracy. Kończy się to wypisaniem z grupy, albo obrażeniem się i izolacją.

         4. Dzieci są obecnie niewyżyte emocjonalnie. Zabawa jako element dodatkowy każdych zajęć teatralnych, staje się częścią dominującą. Nie mam nic przeciwko niej, ale w związku z tym, że dzieci mają coraz mniej czasu, to zajęcia, które wcześniej trwały 3 godz. teraz zostały skrócone do 2. Cierpi na tym naturalnie sztuka, bo jakość pracy jest niższa, choć niby zajęcia są weselsze.

W KWESTII OSOBOWOŚCI

      1. O marzeniach już wspomniałem. Choć tak ogólnie, to marzenia ma… jedno dziecko na klasę. Jeśli się ono jednak pojawia, to jest marzeniem rówieśników lub rodziców. Z całą pewnością pojawia się ono już w wieku młodzieżowym, choć w tej grupie wiekowej nie potrafię ich określić

       2. Kwestia obowiązkowości wprawia mnie w ciągłe zadziwienie. Chodzi mi raczej o wartościowanie obowiązkowości. Dzieci czują się winne, że nie są na kartkówce z matematyki, bo muszą (!!!) jechać na występ do znanego teatru. W okresie świątecznym opuszczenie rorat jest niewyobrażalne, nawet w sytuacji, gdy ich występ spowoduje spotkanie się całej najbliższej rodziny.  W wieku późniejszym jest już normalnie. Każdy pretekst jest dobry, by nie być na lekcji.

      3. Praca w grupie jest chyba największym problemem, z jakim musimy się zmierzyć podczas zajęć. Dotyczy to zarówno klasy jak i grup twórczych. Wychowanie mające na celu wzmocnienie wiary w siebie, poprzez robienie z dziecka kogoś wyjątkowego, daje efekt uboczny w postaci braku umiejętności współpracy. Chaos panujący podczas pracy grupowej jest nie do opisania. Produkt końcowy tej pracy odpowiada sposobowi jej tworzenia. Pojęcia: ustąpić, zmienić zdanie, masz lepszy pomysł, może, są raczej abstrakcyjne. Praca w grupie jest czasochłonna i niewdzięczna dla nauczyciela, bo wymaga dużego wysiłku, a efekty są niewidoczne.

      4. Dowartościowanie wiąże się w praktyce z przewartościowaniem. Tzn nasza pochwała powoduje takie samozadowolenie ucznia, że odnosi efekt odwrotny. Najwyższy czas już zauważyć, że nie amerykańskie hasło „jesteś najlepszy” powinno przyświecać naszym dzieciom, ale „możesz być najlepszy”. Niestety pierwsza sentencja jest prosta i łatwa – wystarczy uwierzyć, druga zmusza do pracy, więc jest niepopularna.

      5. Brak kultury wynikający z braku poczucia własności i wyczucia pewnych sytuacji, oddaje w pełni pewien styl wychowania, a raczej jego brak. Jest już standardem, że dzieci wyżerają (sic!) mi chrupki służące jako rekwizyt. Ostatnio nawet dla celów poznawczych specjalnie stwarzam sytuacje, w których chrupki czy lizaki są rekwizytem, służącym do oprawy wiersza czy scenki. Doprawdy to jest przerażające jak te dzieci się biją o zwykłe kukurydziane chrupki (niektóre są sprzed 2 lat , bo grają rolę starych bułek). Nie daj Boże, jak zniknę na chwilę z sali. Branie czyjejś własności, niejednoznacznie określonej, jest po prostu normą. Tanie cwaniactwo dzieciaków, które pod pretekstem roli wyżerają chrupki jest przerażające. Dotyczy to ok. 80% dzieci. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z bogactwem i statusem rodziców. To tylko kwestia braku wyczucia tego, co wolno. Taki sposób bycia, już u małych dzieci, przenosi się potem na sposób pracy. Ideał roli dla takiego dziecka to: główna rola w spektaklu, w którym nie trzeba się uczyć tekstu na pamięć, bez ciągłych prób, z możliwością zjedzenia przynajmniej batonika na scenie, zrobienia kilku głupich min i spoliczkowania rywalki (dla chłopców zastrzelenia kilkunastu innych aktorów, na szczęście na niby).

       Osobowość małego człowieka to swoisty konglomerat cech dziedzicznych, doświadczeń, z którymi się on zderzył i poznania, czyli uświadomienia sobie jak działa świat i on, w tym świecie. Inność nie bierze się z powietrza, ani z przypadku. To obraz naszej rzeczywistości, ostrzeżenie przed chaotycznym rozwojem człowieka, w którym wolność, oznacza zgodę na bierność i mówienie „nie”.

     Działanie na „tak” to często musi być przymus. Zajęcia dramowe prowadzone przeze mnie w szkole, w ramach lekcji, są ulubionymi zajęciami właściwie wszystkich dzieci, jednak przychodzenie na podobne zajęcia do domu kultury, jako dodatkowy obowiązek, już są za dużym wyzwaniem.

      Dlatego zmuszajmy dzieci i młodzież do dobrych działań, może to pozwoli im zrozumieć ideę demokracji, dającej wolność świadomego wyboru, a nie wolność nieświadomej odmowy.

Czytany 49281 razy Ostatnio zmieniany niedziela, 09 kwiecień 2017 05:28