GRAB – ART
MANIEK MŁODY PRACOWNIK ZAKŁADU
OLA – KSIĘGOWA W ZAKŁADZIE
HELGA – SZEFOWA
A – STAŁA KLIENTKA
K – INSPEKTORKA SKARBOWA
MANIEK DO TELEFONU – Tak. Firma Grab-Art... Oczywiście, może być pomarańczowy piasek. Tak... Holendrom to pasuje... Zostało nam po czasach pomarańczowej rewolucji z Ukrainy. Nie. Piasek... Naturalny. Żaden plastik. Zapraszamy.
WCHODZI OLA – KSIĘGOWA
O – Znowu.
M – Co znowu?
O – Krzysiek. Wykryto u niego raka. SZLOCHA Czy ja mogę żyć normalnie? Czterech chłopaków i trzy pogrzeby.
M – Ile chodzisz z tym Krzyśkiem?
O – Dwa miesiące.
M – Daję mu sześć tygodni.
O – Może z nim zerwać. Albo zmienię pracę.
M – Wiem, że to nie brzmi najlepiej: księgowa w zakładzie pogrzebowym, ale znam gorsze zawody.
O – Jakie?
M – No... Może... Badaczka owsików.
O – Laborantka. Brzmi lepiej.
WCHODZI PREZESOWA HELGA
O – Dzień dobry pani.
H TRZYMA W RĘKU PUDEŁKO ZAPAŁEK JAKO GRÓB
H – Model dla piromana.
M – Tak jest pani prezes. Pierwsza klasa. Pierwsza klasa. Przeniosę do wzorcowni. Grób Piromana. Dzwoniła jakaś kobieta, chciała pochować męża – Holendra. Mamy model Orange.
H – Może być. Holenderka powiadasz? To pewnie w głębokiej depresji?
M – Może.
O – Szefowa! Ten grób dla wędkarza wyszedł bardzo drogo. Gdyby klient chciał go pokryć leszczami byłoby znacznie taniej, ale on zażądał głupików, a one są takie małe i...
TELEFON
M – Tak. Firma Grab-Art... Jak co znaczy? Grabarstwo Artystyczne oczywiście. Świąteczny, pani powiada, grób... i wiosenny zarazem. Myślę, że żonkile...
O DORZUCA – Bazie, palmy.
M – Mam. Rzeżucha, święta, wiosna. Posiejemy na grobie i za dwa tygodnie zapraszamy. Koszt? To z księgową proszę.
O ZE ŚMIECHEM – Jaki pan miły. Szalenie pan miły. Ogromnie pan miły. Wyjątkowo pan miły... Osiem tysięcy. Czemu pan taki niemiły. ODKŁADA SŁUCHAWKĘ – Cham. ZNÓW TELEFON
M – TAK. Rozumiem. Mówi pani, że mąż był witalny. Lubił biegać. Jogging rano i wieczorem. Nie ma sprawy. Proponujemy pochować go w pozycji wertykalnej. Co to znaczy? Pionowo oczywiście. Będzie miał pewne możliwości przemieszczenia. No wie pani, może osuwania. Można go pochować w kolcach, to takie buty. Czy się skaleczy? Jest taka możliwość, jak się źle osunie. Może zadrapie, ale to dopiero po paru dniach po pochówku. Może być pochowany w rozkroku, byle małym. Sylwetka biegacza? Dobrze, niech będzie ten wykrok, prawa ręka do przodu, lekko przygarbiony. Przedstawimy pozycję najdalej jutro. Cena? Księgową daję.
O – Słucham. Musimy ustalić szczegóły, bo na przykład kolce mogą być z adidasa, ale i z Pakistanu. Do tego koszty transportu trumny w pionie. Karawan nie jest tak wysoki. Mamy karawan na sztywnego konia, ale to dodatkowy koszt dodatkowy. Ta, tak, w tych granicach.
WCHODZI A – ALICJA
A – Dzień dobry. Już wiem jak ma wyglądać. Tak, by było zgodnie z porą roku.
M – Czyli w marcu to w garncu.
A – No nie, nie aż tak, W marcu to konwalie, sasanki, szarlotki...
O – Chyba szarotki.
A – Obojętnie. Do tego akcenty zimy: biała czapeczka, breloczek z saniami, rękawiczki. Do tego rumiane policzka i oszronione rzęsy. W lutym to kożuszek, Oczywiście sztuczny.
O – W lipcu bikini.
A – W lipcu nie umrę.
M – Pani nigdy nie umrze. Nikt nie będzie się spieszył, by panią wziąć na tamten świat.
A – Wolę zamęczać Ziemian niż tych zza światów.
M – My możemy nawet w wieko trumny założyć urządzenie produkując śnieg. Taka wieczna „dziewczynka z zapałkami”.
A – Dobrze. Wspaniale. To zimą proszę mnie na wszelki wypadek pochować z zapałkami. A ten śnieg to jednorazowy?
M – Można go przez rurkę wtłaczać nawet całe życie po życiu. Wiadomo – woda, się skropli i przejdzie do gleby.
A – Państwo są studnią pomysłów. Tylko nie mam pomysłu na październik.
M – To żaden problem. Na grillowo. To taka pora. Ułoży się panią na ruszcie. Do tego węgiel drzewny.
A – Hę. Trochę mało smaczny pomysł, choć oryginalny.
O – Prezentowałaby się pani wyśmienicie. Jak wraca pani z Grecji i jest mocno opalona, to świetnie pani wygląda.
A – Tak pani myśli? Ostatnio mąż do mnie powiedział: „ty szaszłyczku”. WYCHODZĄC – Z papryką na policzkach byłoby ciekawiej.
WCHODZI KLIENTKA K – KONTROLERKA
K – Dzień dobry. Kontrola skarbowa.
O – Dzień dobry.
K – Proszę o książki finansowe, kawę i chłodzenie.
M – Klimatyzacja została przeniesiona do kostnicy. Może powachlować?
K – Uwielbiam tę atmosferę u was. Dlatego tak często was odwiedzam.
O – O! Już tyle osób pani napędziła do naszego zakładu.
K – Kawa. Dlaczego tu jest wpisane 50 kilogramów kawy. Tego nie wolno odpisywać od podatku.
M – Klient życzył sobie, by być pochowany po turecku. W związku z tym, że strój był za drogi, zamieniliśmy to na kawę.
K – Nie rozumiem.
M – Zaparzyliśmy go w kawie po turecku. Cóż, nie każdy pomysł jest dobry, ale odbyło to się za zgodą rodziny.
K – Wy to możecie tu chyba wpisać wszystko. Nawet słonia.
O – Słoń był wpisany trzy lata temu. Całą rodzinę rozszarpał lew na safari. Postanowiono zrobić grobowiec. Wypatroszono słonia i się wszyscy zmieścili.
M – To ten grób z trąbą na naszym cmentarzu.
K – Trąba to nie cały słoń.
M – Reszta jest w ziemi.
K – A co by pan zaproponował mi na pochówek?
M – Propozycji jest kilka. Zgodnie z wyglądem, czyli surowe deski na obcasach, bo to jest pani znak rozpoznawczy. Zgodnie z zawodem, czyli trumna z przyciskami jak kalkulator. Zgodnie z marzeniami, czyli trumnę z desek scenicznych.
K – Skąd pan wie, że chcę zostać aktorką?
M – My jesteśmy znawcami dusz, bo tylko wtedy można być znawcą ciał.
WCHODZI PONOWNIE A
A – Jeszcze jedno...Wiola?
K – Jola?
KRZYK Z RADOŚCI, WITAJĄ SIĘ SERDECZNIE
K – Co ty tu robisz?
A – Przechodziłam. A ty?
K – Tak wpadłam.
A – Tak wpadłaś?
K – Przechodziłaś? Mów prawdę. Dalej rozwijasz swe artystyczne pasje?
A – Tak. Mąż i dziecko. Inspirujące. A ty grasz w teatrze?
K – Teatr Skarbowy.
A – Nie znam.
K – Każdy zna. Jak płaci podatki. Dalej masz te wizje śmierci?
A – Tak, ale mniej dzięki zakładowi Grab – Art. To mnie odpręża.
K – Mnie też. Te kontrole mnie pobudzają, a czasem podniecają.
O – Rozumiem, że nasz firma leczy frustracje pań. W ramach terapii proszę zaproponować jakiś grób.
K + A – Możemy?
O – Z wielką ochotą posłuchamy.
K – Zawsze chciałam pochówek aktorski, ale nie z desek scenicznych. Na stojąco.
M – To ostatnio modne.
K – W takiej pozycji LEKKI WYKROK I WYCIĄGNIĘTA RĘKA, POKAZUJE – O proszę. Po czterech miesiącach, nie znam czasu rozpadu człowieka, głowa odpada od szyi i spada na wyciągniętą rękę. W małym palcu jest ukryty mechanizm, który uruchamia magnetofon z nagraniem: „być, albo nie być, oto jest pytanie”. Wygląda to tak, jakby człowiek bez głowy sam sobie zadawał pytanie. Już bez odpowiedzi. Rewelacja nie?
WCHODZI HELGA
H – Pani inspektor! To już ostatni miesiąc działalności Grab – Artu.
WSZYSCY – Co?
H – Wiecie, że lubię podsłuchiwać, co się dzieje w biurze. Taka mała słabość charakteru.
O – Podsłuchiwać czy podglądać?
H – Podsłuchiwać, mam zasady. Dzisiejszy dzień przechylił szalę. Pani inspektor zainspirowana Szekspirem. Mój pracownik bezcześci zwłoki w trumnie z grilla, a klientka ma być pochowana w bikini.
A – Ale się nie zgodziłam.
H – Ale gdyby to bikini było z płatków śniegu, lekkie i mięciutkie jak skrzydła anioła...
A – Z muzyką niebiańską i mną unoszoną się w powietrzu wypełnionym zapachem lasu i łąki...
H – Sama pani widzi.
A – To tylko twórcze wizje.
H – Zakład Grab-Art miał spełniać ludzkie marzenia, by łatwiej przejść w życie wieczne, a stał się niesmacznym, kapitalistycznym interesem upokarzającym godność człowieka po śmierci.
M – Ale przecież nie robiliśmy niczego wbrew woli rodziny i umarłego?
A – Ja składałam odpowiednie podpisy, dokładnie pamiętam.
O – Wszystko jest zgodne z prawem.
K – Księgi rachunkowe są, a raczej były, zawsze w należytym porządku.
A – I klienci zadowoleni.
M – I pracownicy zadowoleni.
O – Tylko trochę samotni.
K – I państwo bogatsze o podatki.
H – i to jest właśnie najgorsze.
WYCHODZI
A – Co jej się stało?
O – Menopauza.
A – Często tak ma?
M – Nie. Ilość słów, które wydobyła teraz z siebie starcza na cały tydzień.
O – Pst. Podsłuch.
M PATRZY PRZEZ OKNO – Wyszła. Trzeba ją przekonać.
K – Jest to w interesie państwa.
O – I naszym.
M – Będziemy tworzyć tylko groby pozytywne.
K – Z pozytywką?
A – Takie dowartościowujące denata, znaczy człowieka.
K – Trumna w kształcie plusa.
A – To dla dwóch osób.
O – Gorzej jak z tego wyjdzie iks.
A – Jakby na to nie patrzeć, normalna trumna to minus.
K – Czyli cały świat jest na nie.
TELEFON
M – Tak? Dla polityka? To standardowo, w kształcie mównicy, słupka poparcia dla partii, podczas hossy, koryta lub kiełbasy... Chodzi o kiełbasę wyborczą. Zrobimy też na życzenie. O jaką partię chodzi? Narodową? To spód trumny w kształcie Polski, a wieko powiększone o Zaolzie, Litwę, część Ukrainy i Białorusi, nie mówiąc o Kaliningradzie, czyli Królewcu. Tak, powietrze w środku sterylne, bez naleciałości żydowskich i muzułmańskich.
O – Mamy być przyzwoici.
M – Niestety ten model się skończył. A inne? Nie podobają się?
O – Tak to nic nie zwojujemy.
M – Taki twórczy pomysł i nie chwycił.
WCHODZI H – Proszę iść do domów.
A – Ależ tak nie można. To... Co ja będę robić jutro? Moja wyobraźnia umrze. Jak żyć?
H DO O I M – Chodźcie tu młodzi ludzie. Chwyćcie się za ręce. Co czujecie?
M + A – Nic.
H – Nie jest przyjemnie?
M + A – Nie.
H – Trzymacie się za ręce!
A – I co z tego?
H – Usiądźcie. Proszę muzykę, ale trzymać się za ręce.
SYMULACJA KNAJPKI, ZAKŁAD ZAMIENIA SIĘ W NIĄ, A I K STAJĄ SIĘ KELNERKAMI DONOSZĄCYMI DANIA, O I M TAŃCZĄ
H – Jest przyjemnie?
M + A – Tak.
H – Nareszcie. Nie jest przyjemnie jak się trzymacie za ręce, ale wystarczy oprawa i staje się inaczej.
K – Nic z tego nie rozumiem.
H – Młodzi ludzie powinni być zadowoleni z samego trzymania się za ręce, a są dopiero wtedy, gdy się oprawią w „ramki świata”.
A – Czego?
H – Ramki. Nie ma szczęścia bez muzyki, pieniędzy, telefonu czyli oprawy. Coś, co dawniej było dodatkiem teraz staje się podstawą miłości. Nastąpił upadek moralności.
O – Ale my się nie kochamy.
H – Bo wy nie wiecie, co to miłość.
H WYCHODZI
K – Od kiedy bierze leki?
A – Co to ma wspólnego z firmą?
O – Chyba chodzi o to, że wszystko jest wypaczone. Miłość nie musi mieć związku z pieniędzmi, a firma powinna być moralna.
M – Przecież jest legalna, przez co jest moralna. Pani inspektor może to potwierdzić.
A – A telefon też jest zły?
TELEFON
M – Odbierz.
O – Tak? Grób dla starego kawalera? Ma pani pomysł? Żeby był pochowany sam? Nie sam? Aha. Niezłe, do widzenia. DO POZOSTAŁYCH Siostra chciała, by pochowano brata, kawalera z jakąś kobietą. Skoro był za życia samotny, nich po śmierci będzie z kimś.
A – Musimy ją przekonać. Może listy zadowolonych klientów?
K – Sami klienci raczej nie napiszą.
A – Rodziny klientów?
O – Nie wiemy.
A – A może odkupić ten zakład? Mam pieniądze.
O – Nie. Ona chce, by tego zakładu nie było.
K – Dlatego pozostaje tylko jedno.
M – Czy myślimy o tym samym?
A – Chyba tak.
TELEFON
M – Czy mam coś nowego? Proszę zadzwonić za... tydzień. Stworzymy nowy katalog.
K WOŁA H
K – Proszę pani, doszukałam się pewnych nieprawidłowości w tym grobie alkoholika. To było dwa lata temu.
H – To proszę do księgowej.
O – Wtedy byłam na urlopie i szefowa prowadziła księgowość.
H – A pamiętam. To był trudny grób. Denat umieszczony był w pustej butelce, a na zewnątrz była żytnia. Miało to symbolizować wieczną tęsknotę za tym trunkiem. Niestety nie przewidzieliśmy, że będą ciągłe włamania do tej trumny. Wypijano z niej, wiadomo co.
K – Kontrola skarbowa stwierdziła, że zamiast alkoholu była w trumnie woda.
H – Złodzieje podmienili.
K – To pani wersja.
H – No dobrze. Co mi grozi?
K – Grzywna, więzienie, zamknięcie zakładu, albo...
H – Rozumiem. Daję wam pół roku, sześć miesięcy na przejęcie interesu. Nic nie będę robiła, tylko podpisywała rachunki. Potem mogę iść nawet do więzienia.
A – Czy to znaczy, że zakład działa?
M – Nie zawiedziemy pani.
K – Jeszcze będzie pani z nas dumna.
H – Nic wywalczonego w ten sposób nie może przynieść dumy.