wtorek, 24 wrzesień 2019 18:11

Grab - Art

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
GRAB-ART ma specyficzną atmosferę. Sztuka na pograniczu abstrakcji jest dla młodzieży często inspiracją do poznania teatru. Chwała Mrożkowi, że to nam uświadomił. Sztuka dla pięciu osób, nie za długa, ale daje szansę na niezłą zabawę. Przy okazji można poznać pojęcie "czarnego humoru", który kiedyś był bardzo popularny, dzięki Maciejowi Zębatemu. Myślę, że warto spróbować, a już na pewno można wybrać ze sztuki fragment i zagrać go jako skecz.

GRAB – ART

MANIEK MŁODY PRACOWNIK ZAKŁADU

OLA – KSIĘGOWA W ZAKŁADZIE

HELGA – SZEFOWA

A – STAŁA KLIENTKA

K – INSPEKTORKA SKARBOWA

MANIEK DO TELEFONU – Tak. Firma Grab-Art... Oczywiście, może być pomarańczowy piasek. Tak... Holendrom to pasuje... Zostało nam po czasach pomarańczowej rewolucji z Ukrainy. Nie. Piasek... Naturalny. Żaden plastik. Zapraszamy.

WCHODZI OLA – KSIĘGOWA

O – Znowu.

M – Co znowu?

O – Krzysiek. Wykryto u niego raka. SZLOCHA Czy ja mogę żyć normalnie? Czterech chłopaków i trzy pogrzeby.

M – Ile chodzisz z tym Krzyśkiem?

O – Dwa miesiące.

M – Daję mu sześć tygodni.

O – Może z nim zerwać. Albo zmienię pracę.

M – Wiem, że to nie brzmi najlepiej: księgowa w zakładzie pogrzebowym, ale znam gorsze zawody.

O – Jakie?

M – No... Może... Badaczka owsików.

O – Laborantka. Brzmi lepiej.

WCHODZI PREZESOWA HELGA

O – Dzień dobry pani.

H TRZYMA W RĘKU PUDEŁKO ZAPAŁEK JAKO GRÓB

H – Model dla piromana.

M – Tak jest pani prezes. Pierwsza klasa. Pierwsza klasa. Przeniosę do wzorcowni. Grób Piromana. Dzwoniła jakaś kobieta, chciała pochować męża – Holendra. Mamy model Orange.

H – Może być. Holenderka powiadasz? To pewnie w głębokiej depresji?

M – Może.

O – Szefowa! Ten grób dla wędkarza wyszedł bardzo drogo. Gdyby klient chciał go pokryć leszczami byłoby znacznie taniej, ale on zażądał głupików, a one są takie małe i...

TELEFON

M – Tak. Firma Grab-Art... Jak co znaczy? Grabarstwo Artystyczne oczywiście. Świąteczny, pani powiada, grób... i wiosenny zarazem. Myślę, że żonkile...

O DORZUCA – Bazie, palmy.

M – Mam. Rzeżucha, święta, wiosna. Posiejemy na grobie i za dwa tygodnie zapraszamy. Koszt? To z księgową proszę.

O ZE ŚMIECHEM – Jaki pan miły. Szalenie pan miły. Ogromnie pan miły. Wyjątkowo pan miły... Osiem tysięcy. Czemu pan taki niemiły. ODKŁADA SŁUCHAWKĘ – Cham. ZNÓW TELEFON

M – TAK. Rozumiem. Mówi pani, że mąż był witalny. Lubił biegać. Jogging rano i wieczorem. Nie ma sprawy. Proponujemy pochować go w pozycji wertykalnej. Co to znaczy? Pionowo oczywiście. Będzie miał pewne możliwości przemieszczenia. No wie pani, może osuwania. Można go pochować w kolcach, to takie buty. Czy się skaleczy? Jest taka możliwość, jak się źle osunie. Może zadrapie, ale to dopiero po paru dniach po pochówku. Może być pochowany w rozkroku, byle małym. Sylwetka biegacza? Dobrze, niech będzie ten wykrok, prawa ręka do przodu, lekko przygarbiony. Przedstawimy pozycję najdalej jutro. Cena? Księgową daję.

O – Słucham. Musimy ustalić szczegóły, bo na przykład kolce mogą być z adidasa, ale i z Pakistanu. Do tego koszty transportu trumny w pionie. Karawan nie jest tak wysoki. Mamy karawan na sztywnego konia, ale to dodatkowy koszt dodatkowy. Ta, tak, w tych granicach.

WCHODZI A – ALICJA

A – Dzień dobry. Już wiem jak ma wyglądać. Tak, by było zgodnie z porą roku.

M – Czyli w marcu to w garncu.

A – No nie, nie aż tak, W marcu to konwalie, sasanki, szarlotki...

O – Chyba szarotki.

A – Obojętnie. Do tego akcenty zimy: biała czapeczka, breloczek z saniami, rękawiczki. Do tego rumiane policzka i oszronione rzęsy. W lutym to kożuszek, Oczywiście sztuczny.

O – W lipcu bikini.

A – W lipcu nie umrę.

M – Pani nigdy nie umrze. Nikt nie będzie się spieszył, by panią wziąć na tamten świat.

A – Wolę zamęczać Ziemian niż tych zza światów.

M – My możemy nawet w wieko trumny założyć urządzenie produkując śnieg. Taka wieczna „dziewczynka z zapałkami”.

A – Dobrze. Wspaniale. To zimą proszę mnie na wszelki wypadek pochować z zapałkami. A ten śnieg to jednorazowy?

M – Można go przez rurkę wtłaczać nawet całe życie po życiu. Wiadomo – woda, się skropli i przejdzie do gleby.

A – Państwo są studnią pomysłów. Tylko nie mam pomysłu na październik.

M – To żaden problem. Na grillowo. To taka pora. Ułoży się panią na ruszcie. Do tego węgiel drzewny.

A – Hę. Trochę mało smaczny pomysł, choć oryginalny.

O – Prezentowałaby się pani wyśmienicie. Jak wraca pani z Grecji i jest mocno opalona, to świetnie pani wygląda.

A – Tak pani myśli? Ostatnio mąż do mnie powiedział: „ty szaszłyczku”. WYCHODZĄC – Z papryką na policzkach byłoby ciekawiej.

WCHODZI KLIENTKA K – KONTROLERKA

K – Dzień dobry. Kontrola skarbowa.

O – Dzień dobry.

K – Proszę o książki finansowe, kawę i chłodzenie.

M – Klimatyzacja została przeniesiona do kostnicy. Może powachlować?

K – Uwielbiam tę atmosferę u was. Dlatego tak często was odwiedzam.

O – O! Już tyle osób pani napędziła do naszego zakładu.

K – Kawa. Dlaczego tu jest wpisane 50 kilogramów kawy. Tego nie wolno odpisywać od podatku.

M – Klient życzył sobie, by być pochowany po turecku. W związku z tym, że strój był za drogi, zamieniliśmy to na kawę.

K – Nie rozumiem.

M – Zaparzyliśmy go w kawie po turecku. Cóż, nie każdy pomysł jest dobry, ale odbyło to się za zgodą rodziny.

K – Wy to możecie tu chyba wpisać wszystko. Nawet słonia.

O – Słoń był wpisany trzy lata temu. Całą rodzinę rozszarpał lew na safari. Postanowiono zrobić grobowiec. Wypatroszono słonia i się wszyscy zmieścili.

M – To ten grób z trąbą na naszym cmentarzu.

K – Trąba to nie cały słoń.

M – Reszta jest w ziemi.

K – A co by pan zaproponował mi na pochówek?

M – Propozycji jest kilka. Zgodnie z wyglądem, czyli surowe deski na obcasach, bo to jest pani znak rozpoznawczy. Zgodnie z zawodem, czyli trumna z przyciskami jak kalkulator. Zgodnie z marzeniami, czyli trumnę z desek scenicznych.

K – Skąd pan wie, że chcę zostać aktorką?

M – My jesteśmy znawcami dusz, bo tylko wtedy można być znawcą ciał.

WCHODZI PONOWNIE A

A – Jeszcze jedno...Wiola?

K – Jola?

KRZYK Z RADOŚCI, WITAJĄ SIĘ SERDECZNIE

K – Co ty tu robisz?

A – Przechodziłam. A ty?

K – Tak wpadłam.

A – Tak wpadłaś?

K – Przechodziłaś? Mów prawdę. Dalej rozwijasz swe artystyczne pasje?

A – Tak. Mąż i dziecko. Inspirujące. A ty grasz w teatrze?

K – Teatr Skarbowy.

A – Nie znam.

K – Każdy zna. Jak płaci podatki. Dalej masz te wizje śmierci?

A – Tak, ale mniej dzięki zakładowi Grab – Art. To mnie odpręża.

K – Mnie też. Te kontrole mnie pobudzają, a czasem podniecają.

O – Rozumiem, że nasz firma leczy frustracje pań. W ramach terapii proszę zaproponować jakiś grób.

K + A – Możemy?

O – Z wielką ochotą posłuchamy.

K – Zawsze chciałam pochówek aktorski, ale nie z desek scenicznych. Na stojąco.

M – To ostatnio modne.

K – W takiej pozycji LEKKI WYKROK I WYCIĄGNIĘTA RĘKA, POKAZUJE – O proszę. Po czterech miesiącach, nie znam czasu rozpadu człowieka, głowa odpada od szyi i spada na wyciągniętą rękę. W małym palcu jest ukryty mechanizm, który uruchamia magnetofon z nagraniem: „być, albo nie być, oto jest pytanie”. Wygląda to tak, jakby człowiek bez głowy sam sobie zadawał pytanie. Już bez odpowiedzi. Rewelacja nie?

WCHODZI HELGA

H – Pani inspektor! To już ostatni miesiąc działalności Grab – Artu.

WSZYSCY – Co?

H – Wiecie, że lubię podsłuchiwać, co się dzieje w biurze. Taka mała słabość charakteru.

O – Podsłuchiwać czy podglądać?

H – Podsłuchiwać, mam zasady. Dzisiejszy dzień przechylił szalę. Pani inspektor zainspirowana Szekspirem. Mój pracownik bezcześci zwłoki w trumnie z grilla, a klientka ma być pochowana w bikini.

A – Ale się nie zgodziłam.

H – Ale gdyby to bikini było z płatków śniegu, lekkie i mięciutkie jak skrzydła anioła...

A – Z muzyką niebiańską i mną unoszoną się w powietrzu wypełnionym zapachem lasu i łąki...

H – Sama pani widzi.

A – To tylko twórcze wizje.

H – Zakład Grab-Art miał spełniać ludzkie marzenia, by łatwiej przejść w życie wieczne, a stał się niesmacznym, kapitalistycznym interesem upokarzającym godność człowieka po śmierci.

M – Ale przecież nie robiliśmy niczego wbrew woli rodziny i umarłego?

A – Ja składałam odpowiednie podpisy, dokładnie pamiętam.

O – Wszystko jest zgodne z prawem.

K – Księgi rachunkowe są, a raczej były, zawsze w należytym porządku.

A – I klienci zadowoleni.

M – I pracownicy zadowoleni.

O – Tylko trochę samotni.

K – I państwo bogatsze o podatki.

H – i to jest właśnie najgorsze.

WYCHODZI

A – Co jej się stało?

O – Menopauza.

A – Często tak ma?

M – Nie. Ilość słów, które wydobyła teraz z siebie starcza na cały tydzień.

O – Pst. Podsłuch.

M PATRZY PRZEZ OKNO – Wyszła. Trzeba ją przekonać.

K – Jest to w interesie państwa.

O – I naszym.

M – Będziemy tworzyć tylko groby pozytywne.

K – Z pozytywką?

A – Takie dowartościowujące denata, znaczy człowieka.

K – Trumna w kształcie plusa.

A – To dla dwóch osób.

O – Gorzej jak z tego wyjdzie iks.

A – Jakby na to nie patrzeć, normalna trumna to minus.

K – Czyli cały świat jest na nie.

TELEFON

M – Tak? Dla polityka? To standardowo, w kształcie mównicy, słupka poparcia dla partii, podczas hossy, koryta lub kiełbasy... Chodzi o kiełbasę wyborczą. Zrobimy też na życzenie. O jaką partię chodzi? Narodową? To spód trumny w kształcie Polski, a wieko powiększone o Zaolzie, Litwę, część Ukrainy i Białorusi, nie mówiąc o Kaliningradzie, czyli Królewcu. Tak, powietrze w środku sterylne, bez naleciałości żydowskich i muzułmańskich.

O – Mamy być przyzwoici.

M – Niestety ten model się skończył. A inne? Nie podobają się?

O – Tak to nic nie zwojujemy.

M – Taki twórczy pomysł i nie chwycił.

WCHODZI H – Proszę iść do domów.

A – Ależ tak nie można. To... Co ja będę robić jutro? Moja wyobraźnia umrze. Jak żyć?

H DO O I M – Chodźcie tu młodzi ludzie. Chwyćcie się za ręce. Co czujecie?

M + A – Nic.

H – Nie jest przyjemnie?

M + A – Nie.

H – Trzymacie się za ręce!

A – I co z tego?

H – Usiądźcie. Proszę muzykę, ale trzymać się za ręce.

SYMULACJA KNAJPKI, ZAKŁAD ZAMIENIA SIĘ W NIĄ, A I K STAJĄ SIĘ KELNERKAMI DONOSZĄCYMI DANIA, O I M TAŃCZĄ

H – Jest przyjemnie?

M + A – Tak.

H – Nareszcie. Nie jest przyjemnie jak się trzymacie za ręce, ale wystarczy oprawa i staje się inaczej.

K – Nic z tego nie rozumiem.

H – Młodzi ludzie powinni być zadowoleni z samego trzymania się za ręce, a są dopiero wtedy, gdy się oprawią w „ramki świata”.

A – Czego?

H – Ramki. Nie ma szczęścia bez muzyki, pieniędzy, telefonu czyli oprawy. Coś, co dawniej było dodatkiem teraz staje się podstawą miłości. Nastąpił upadek moralności.

O – Ale my się nie kochamy.

H – Bo wy nie wiecie, co to miłość.

H WYCHODZI

K – Od kiedy bierze leki?

A – Co to ma wspólnego z firmą?

O – Chyba chodzi o to, że wszystko jest wypaczone. Miłość nie musi mieć związku z pieniędzmi, a firma powinna być moralna.

M – Przecież jest legalna, przez co jest moralna. Pani inspektor może to potwierdzić.

A – A telefon też jest zły?

TELEFON

M – Odbierz.

O – Tak? Grób dla starego kawalera? Ma pani pomysł? Żeby był pochowany sam? Nie sam? Aha. Niezłe, do widzenia. DO POZOSTAŁYCH Siostra chciała, by pochowano brata, kawalera z jakąś kobietą. Skoro był za życia samotny, nich po śmierci będzie z kimś.

A – Musimy ją przekonać. Może listy zadowolonych klientów?

K – Sami klienci raczej nie napiszą.

A – Rodziny klientów?

O – Nie wiemy.

A – A może odkupić ten zakład? Mam pieniądze.

O – Nie. Ona chce, by tego zakładu nie było.

K – Dlatego pozostaje tylko jedno.

M – Czy myślimy o tym samym?

A – Chyba tak.

TELEFON

M – Czy mam coś nowego? Proszę zadzwonić za... tydzień. Stworzymy nowy katalog.

K WOŁA H

K – Proszę pani, doszukałam się pewnych nieprawidłowości w tym grobie alkoholika. To było dwa lata temu.

H – To proszę do księgowej.

O – Wtedy byłam na urlopie i szefowa prowadziła księgowość.

H – A pamiętam. To był trudny grób. Denat umieszczony był w pustej butelce, a na zewnątrz była żytnia. Miało to symbolizować wieczną tęsknotę za tym trunkiem. Niestety nie przewidzieliśmy, że będą ciągłe włamania do tej trumny. Wypijano z niej, wiadomo co.

K – Kontrola skarbowa stwierdziła, że zamiast alkoholu była w trumnie woda.

H – Złodzieje podmienili.

K – To pani wersja.

H – No dobrze. Co mi grozi?

K – Grzywna, więzienie, zamknięcie zakładu, albo...

H – Rozumiem. Daję wam pół roku, sześć miesięcy na przejęcie interesu. Nic nie będę robiła, tylko podpisywała rachunki. Potem mogę iść nawet do więzienia.

A – Czy to znaczy, że zakład działa?

M – Nie zawiedziemy pani.

K – Jeszcze będzie pani z nas dumna.

H – Nic wywalczonego w ten sposób nie może przynieść dumy.

Czytany 6180 razy Ostatnio zmieniany środa, 09 październik 2019 16:41

Najnowsze od Grzegorz Noras

Więcej w tej kategorii: « DZIEWCZYNY Lepsze życie »