niedziela, 29 wrzesień 2019 07:43

Lepsze życie

Napisał
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
LEPSZE ŻYCIE to próba pokaznia, że teatr ma jednak obowiązek uczenia nas. To na drugim planie jest śmiech i efekty specjalne (dym, lampa stroboskopowa czy dźwięk dobiegający z czterech stron). Zawsze bałem się takich sztuk, bo często nikt z nich nic nie rozumiał, z wyjątkiem dymu, efektów lampy stroboskopowej czy dźwięku dobiegającego z czterech stron. Na szczęście w tej sztuce można się pobawić efektami. Niemniej najważniejsze w niej jest przesłanie, a nawet kilka przesłań. Zrobienie tej sztuki nie będzie łatwe, ale do odważnych świat należy.

Lepsze życie

S – STEFANIA (SIOSTRA MARTYNY)

M – MARTYNA (SIOSTRA STEFANII)

SE – SEBASTIAN (BRAT SIÓSTR)

T – TATA

SA – SABINA (KOLEŻANKA SIÓSTR)

K – KAJA (NIEWIDZIALNA SIOSTRA SONI)

SO – SONIA (NIEWIDZIALNA SIOSTRA KAI)

1 – PIERWSZA TRZYKROTKA

2 – DRUGA TRZYKROTKA (BEATA)

3 – TRZECIA TRZYKROTKA

R – ROBOT

G – GŁOS

L – WUJEK LEON

I – IRMINA, MAŁA DZIEWCZYNKA

SIEDZĄ NA PODUSZKACH STEFKA I MARTYNA

S – Pada.

M – Wczoraj też padało.

S – Jutro będzie padało.

M – I za miesiąc też.

S PODCHODZI DO OKNA– O. Pani Kaliszewska idzie z psem na spacer. Pewnie znowu zrobi kupę na trawniku Odboya. Będzie awantura.

M – Pokaż. Jest Oldboy. Musimy się nauczyć czytać z ruchu ust.

S – Ja potrafię, Powiedział jej: „ Ty stara...” ZAKRYWA USTA

M – Pewnie „wiedźmo”, a ta mu odpowiedziała „stary capie”.

S – Podobno „kto się lubi ten się czubi”.

M – E. Krótko dzisiaj wrzeszczeli. Co by się działo w naszym Pilaszewie bez nich?

S – Jedyne, co by się zmieniało, to pogoda.

M – Popatrz, bociany odlatują. One coś przynajmniej zwiedzą, a my?

S – Mamy telewizor, nawet dwa, ale nie ma to jak przygoda, którą sama przeżyjesz.

M – Tak zagłębić się w niej po same uszy. Zdjęcie w gazecie i podpis „Martyna uratowała życie tonącemu”.

S – Przecież nie umiesz pływać.

M – Rzuciłabym koło ratunkowe.

M RZUCA PODUSZKĄ W STEFKĘ I NIE TRAFIA

S – Z twoją celnością, to chyba byś go trafiła w głowę i zamiast tego tytułu, pojawiłby się taki: „Martyna Sz. Zabiła tonącego kołem ratunkowym. Śledztwo trwa”.

M – O rany. Pomarzyć nie można?

K – „W głowie Martyny Sz. pojawiło się marzenie”.

SE – Cześć siostrzyczki!

S + M POD NOSEM – Cześć.

SE – Mam coś nowego.

S – To my wychodzimy.

SE – Mój najnowszy wynalazek: krokomierz. POKAZUJE BRZUCH, A TAM WISZĄ DWA SZNURKI Z CYFERKAMI OD 1 DO 9 – Robisz krok i przesuwasz cyferkę na górnym sznurku. Co dziesięć kroków przesuwasz jedną z dolnego. POKAZUJE

S – To dość wolno liczy. Podczas biegu się nie uda.

SE PRÓBUJE I SIĘ WYWRACA

S – Coś ci nie wyszło.

SE – To jest krokomierz, a nie biegomierz.

M – A co się stanie po stu krokach?

SE – Osz ty złośliwe stworzenie. Nie myśl sobie, że nie przewidziałem. Do kieszeni wkładasz odliczone cukierki i co sto kroków jeden zjadasz. Potem odczytujesz licznik, czyli patrzysz na cyfry i dodajesz zjedzone cukierki. Ewentualne puste papierki po cukierkach.

SE WYJMUJE CUKIERKI I PAPIERKI NA STÓŁ

M – Ty zrobiłeś chyba z dwa tysiące kroków.

SE – Nie! Trzy zjadłem z łakomstwa, pięć po kryjomu, a te dwa miały być dla was, ale dziewczyny się muszą odchudzać, dlatego zrobiłem to dla was. Tego zjadłem przez pomyłkę, a tego wykrakałem.

M – Chyba wykrokałeś.

SE – Zaraz. Czy zjadłem już za ostatnią setkę? Chyba nie. Idę pochodzić trochę. Mam smak na cytrynowy. WYCHODZI

S – „Stefania Sz. Zamknęła w komórce i zagłodziła brata Sebastiana”.

M – „Ratując życie siostry Martyny”.

S – „która zabiła kołem ratunkowym...”

WCHODZI SABINA, KOLEŻANKA

SA – Dziewczyny! Jak to macie ułożone, przecież mówiłam, że poduszki mają stać, a nie leżeć.

BEZ PRZERWY COŚ PRZEKŁADA

SA – Pisało w Nowym Stylu. Czy wy nic nie czytacie? Do tego nie słuchacie. O czym mówiłam przed chwilą?

S – Ty bez przerwy mówisz.

SA – Dobrze, będę milczała. MILCZY

S – Ho, ho. Już pięć sekund.

M – Sabciu? Może by chora jesteś? Sabciu? Już dziesięć sekund. To bardzo poważne.

S – Język ci stanie kołkiem i zamilkniesz na wieki.

M – Babcia mówiła, że w młodości...

SA – Jak to kołkiem? BEŁKOCZE ZE SZTYWNYM JĘZYKIEM – Rzeczywiście, to zbyt niebezpieczne. Muszę trenować język. Wiem, wiem, bez przesady. Wyobraźcie sobie, że idę wczoraj ulicą, a tu napis na Pszenicznej „poznaj lepsze życie”. Dalej „wstąp”, a poniżej „usługi uszczęśliwiające”. A zresztą mam ulotkę. Macie. PODAJE

M – Atrakcyjne wycieczki. Wyprawy w głąb twojej duszy. Poznaj Hiszpanię bez wyjazdu za granicę.

S – Może sprzedadzą ci byka?

M – Ciekawe.

SA – Ciekawe? Dziewczyny, w tej dziurze się nic nie dzieje. Czy wy nie widzicie, że to szansa? Mam sto złotych z komunii.

M – Ja zaoszczędziłam sześćdziesiąt złotych.

S – Wiecie, piszą coś czasem o oszustach...

M – Ty to zawsze czarno widzisz wszystko.

SA – Ja idę. Jutro. Mówię wam. Będzie wam potem głupio.

M – Jutro?

SA – O trzeciej.

WCHODZI TATA

T – Ty znowu tutaj?

Sa – Lubię pana córki. Dzień dobry.

T – Stefciu, w lodówce masz kluski na parze. Podgrzejesz je?

S – Pamiętam od przedwczoraj jak TO zrobić.

T – Będę około dwudziestej. W razie czego zadzwonię. Cukierki macie w szafce.

M – Raczej w brzuchu Sebastiana.

T – Musicie mu wybaczyć.

M – Zjadłabym porządny obiad.

T – Mama wróci z Nowego Yorku za cztery dni. Ja też za nią tęsknię. To pa. Sebastian! Cześć!

WPADA SEBASTIAN

SE – Tato, mam coś dla ciebie. POKAZUJE WYNALAZEK

T – Co to?

M – Krokomierz.

SE – Te, de, de, de, de, de. Przytrzymywacz lizaków. Popatrz, gdy siedzisz przy biurku i chcesz mieć obie ręce wolne, a akurat przypadkowo jesz lizaka, to co z nim zrobić?

S – Włożyć do buzi.

SE – Tak. Po tobie niczego lepszego nie można się spodziewać. WKŁADA JEJ LIZAKA DO UST – I popatrz jak wyglądasz. Jakbyś połknęła jaszczurkę. I teraz powiedz coś, na przykład tak jak tata: „nie mam czasu”.

S BEŁKOCZĄC – Nee mam casu.

SE – A widzisz? A teraz, wkładasz lizak do przytrzymywacza lizaków i problem z głowy. WYJMUJE JABŁKO, DO KTÓREGO WBIJA PATYCZEK Z LIZAKA Po chwili możesz lizać dalej. W przypadku ataku głodu zjadasz sam przytrzymywacz. Proszę.

DAJE PRZYTRZYMYWACZ I LIZAK TACIE

T – Dziękuję. Z pewnością się przyda. Cześć!

SA – Przecież to każdy idiota wymyśli taki wynalazek.

SE – Nawet idiota musi mieć kawałek rozumu, a ty co wynalazłaś?

SA – Nic. Jeszcze nic.

SE – A widzisz. SEBASTIAN WYCHODZI

***************************************************

NA SCENĘ WYCHODZĄ KAJA (K) I SONIA (SO) NIEWIDZIALNE SIOSTRY

K – Smutno być niewidzialną.

SO – Ciężko.

K – Ani komuś pomóc...

SO – Ani ostrzec.

K – Ostatnio idę ulicą, a tam dzieci się bawią. Na samym środku. Zza zakrętu samochód pędzi. I co zrobić? Krzyczę, skaczę. Bez efektu.

SO – I stało się coś?

K – nie, bo z bramy wyszła jakaś dziewczynka i ostrzegła dzieci. Auto rozjechało tylko lalkę.

SO – Dziewczynka?

K – Tak, z takimi długimi włosami. Odwróciła się w moim kierunku i pomachała mi ręką. Jakby mnie widziała.

SO – To ciekawe. Dwa dni temu, w parku też taka jedna dziewczynka powiedziała do mnie: „ Dzień dobry”. Poszłam dalej, bo myślałam, że się pomyliła.

K – Może ktoś nas jednak widzi? Może ona?

SO – Niemożliwe.

K – To nasza jedyna szansa

WCHODZI STEFANIA I MARTYNA

K DO S – Uważaj! Komar!

S – O rany, ale mnie ugryzł.

M – Teraz jest na tobie.

S – Au. To ten sam. Łapiemy go.

M – Widzisz go?

SO – Jest tu.

S – Nic nie widzę, może tu.

K – Daj spokój i tak nie pomożesz.

SO – Czuję się niepotrzebna.

WSZYSCY OPUSZCZAJĄ SCENĘ

NA PODWÓRKU BAWI SIĘ DZIEWCZYNKA IRMINA

POJAWIAJĄ SIĘ TRZYKROTKI 1, 2, 3

3 DO IRMINY – Spływaj mała. Już. I SPOKOJNIE ODCHODZI

1 – Ciekawe jak nam tu pójdzie.

2 – Chyba już gorzej niż w Zielenicach nie będzie.

1 – Cztery zgłoszenia na policję.

3 – Dwa siniaki Beaty.

2 – O, już zapomniałaś jak cię gonił w Bulowcu facet z kosą?

1 – Nie kłóćcie się. Posiedzimy tu z tydzień i wracamy.

3 – Mam nową wróżbę. Siadajcie.

PRZYGOTOWUJE SIĘ CZYLI SIĘ SKUPIA, 1 BĘDZIE UDAWAŁA KLIENTKĘ

3– O, widzę. Wielki tydzień.

1 – Już Wielkanoc blisko.

3 – Wielki, znaczy wiele wydarzeń się pojawi młoda istoto. Teraz widzę wyraźnie. Czarny walet. Ojciec twój jest w niebezpieczeństwie. Jego oszczędności chce ukraść ktoś w kominiarce.

1 – Czarny walet?

3 – Jest już blisko. Dwójka karo. Tak. To za dwa dni. Ale kto to? Nie widzę. Nie widzę. 7 kier.

1 – To czwórka karo.

3 – Sama widzisz, że nie widzę. WYCIERA CZOŁO Ta wróżba odbiera mi wzrok i umysł. Już dziś nic nie zobaczę. Jestem wykończona.

1 – Ale kto to? Kiedy?

3 – Przyjdź jutro. Leczenie będzie długie i drogie. Przyjdź jutro i przynieś 60 złotych na leki dla mnie i 20 za fatygę.

1 – Dobrze, oczywiście.

3 – I jak?

WCHODZĄ STEFKA, MARTYNA, SABINA

WSZYSTKIE – Dzień dobry.

M – Czy to firma Trzykrotki?

1 2 3 – Tak.

S – Chciałyśmy poznać lepsze życie.

2 – Naturalnie. Proszę usiąść. Coś konkretnego?

S – Nie, byle lepsze.

2 – Proszę bardzo: konie, narty, tenis, golf, sauna, siłownia. Pieniądze macie?

S – Ja mam 60 złotych.

M – A ja... LICZY – 10, 20, chyba 30 razem.

2 – Nie mówmy już o pieniądzach. Co wybieracie?

M – Chciałyśmy przeżyć przygodę, taką prawdziwą z dreszczem emocji.

2 – Może być bolesna?

M – Boleć? Wolałabym nie. Najwyżej troszkę.

S – A ja bym chciała się tak bać, tak się bać, bym piszczała ze strachu. O tak. KRZYCZY – Ale, by się dobrze skończyło.

1 – Za dobre zakończenie trzeba płacić dodatkowo.

S – Coś się jeszcze wykombinuje. Tata dostanie premię w pracy, to nam coś odpali.

1 – Dobrze, piszemy. WYCIĄGA KARTKĘ – Przygoda plus uczucie strachu. Duże.

S – Dałoby się to zrobić za granicą?

1 – Za takie pieniądze to usługa tylko na miejscu.

S – Niech będzie.

2 – Zapraszamy więc jutro o godzinie 18.00 do lasu, pod skałę Gertrudy.

S – Ale tam straszy.

2 – I o to chodzi. Pamiętać, że jutro ma być zimno. Do widzenia.

1 I 2 WYCHODZĄ, S I M SIADAJĄ Z BOKU

SA – Teraz ja.

3 – Słucham.

SA – Chciałam poznać swoją przyszłość. Mam 20 złotych.

3 – Jeden dzień 10 złotych, dwa 20 złotych i tak dalej.

SA – Ok.

3 WYJMUJE KARTY I ROZKŁADA – Czeka cię trudny piątek. Ale za 20 złotych wróżę do czwartku, proszę pamiętać.

SA – To ja dopłacę. GRZEBIE W TOREBCE – Proszę.

3 – Czeka cię trudny piątek. W przyszłym tygodniu.

SA – To niech pani wróży do tego piątku.

3 – Dama karo.

SA – To nie jest dama karo.

3 – Dama karo się schowała. To bardzo źle. Matka o tobie zapomni.

SA – Wiem, mieszkam z babcią.

3 – Widzisz, karty prawdę ci powiedzą.

SA – To dla mnie żadna nowość, ale co ze mną?

3 – As karo. Karo to dzióbek.

SA – Dostanę w dzióbek?

3 – Nie, przestaniesz mówić.

SA – Łaaaaa. Ja nie będę mówić? O rany! To straszne, przecież ja niczego innego nie potrafię, tylko gadać.

3 – Zamilknij! Możesz jeszcze mówić cały dzień.

SA – Przynajmniej tyle.

3 – Siódemka pik. Ho, ho.

SA – Co ho, ho?

3 – Masz pewną szansę.

SA – Jaką?

3 – Musisz zrobić tak... MÓWI SABINIE SZEPTEM DO UCHA

WCHODZĄ 1 i 2 W PRZEBRANIU

2 DO 3 – Och! Wszystko się spełniło.

1 – Znalazłam wspaniałego chłopaka.

1+2 – Dopłacamy za wspaniałą wróżbę. DAJĄ PIENIĄDZE

3 – Dziękuję. – DO SA – Sama widzisz, że to działa. Co do naszych tajemnic, nikomu ani mru mru.

WYCHODZĄ SABINA, STEFANIA, MARZENA

WCHODZI IRMINA DZIEWCZYNKA Z PIŁKĄ

1 – Co chciałaś? Przeżyć przygodę?

IRMINA WCIĄŻ SIĘ BAWI, POJAWIAJĄ SIĘ NIEWIDZIALNE SIOSTRY KAJA i SONIA

K DO I – Uważaj! Chcą ci wziąć piłkę.

I CHWYTA PIŁKĘ I ODCHODZI NA BOK, 3 CHCE JĄ UDERZYĆ

1 – Zostaw ją, to dziecko.

SO – Trzykrotki. Ciekawe jak długo będą jeszcze naciągać ludzi?

K – Widać ludzie sami tego chcą. Nikt ich tu nie ciągnie.

WCHODZI SEBASTIAN

SE – Dzień dobry. Chciałem sprzedać paniom mój najnowszy wynalazek: przygodolazek.

2 OGLĄDA – Przecież to zwykła cegła.

SE – Oj, nie zwykła. Proszę. KŁADZIE JĄ NA ZIEMI I O NIĄ SIĘ POTYKA I WYWRACA

SE – Proszę: złamana noga, zwichnięta ręka. Przygoda jak talala. Oczywiście nieprzyjemna.

2 – A przyjemna?

SE – Proszę wziąć cegłę do ręki. Tak. Trzymać swobodnie. WCHODZI W ROLĘ – Ach! Zawsze marzyłem o dziewczynie z cegłą. Delikatnej dziewczynie o czerwonych licach, jak cegła. Co prawda nie jestem księciem z bajki, ale tylko nędznym wynalazcą, lecz czeka cię ze mną wspaniała przyszłość. Mamy już kawałek naszego domu. I jak?

2 MIMICZNIE POKAZUJE ZDZIWIENIE

SE – Może jeszcze sposób na wabia. UPUSZCZA CEGŁĘ Ałaaa! Ratunku! Kto pomoże cierpiącemu?! Ten ból mnie przeszywa.

TRZYKROTKI SCHODZĄ ZE SCENY

SE – Kobiety są bez serca.

SEBASTIAN WYCHODZI, IRMINA WCHODZI

K – Jak ostrzec ludzi przed Trzykrotkami?

SO – Nic nie poradzimy.

I – A wystarczy tylko im powiedzieć.

SO – No tak, ale jak?

I – Po prostu podchodzisz i im mówisz: „Uważajcie to oszustki”.

SO – Co to za bzdury? Łaaa! Duch!

CHOWA SIĘ, BO ZDAŁA SOBIE SPRAWĘ Z TEGO, ŻE JEST WIDOCZNA PRZEZ IRMINĘ

K – Co ty robisz?

I – Chowa się.

K – Dlacze... Łaaa TEŻ SOBIE TO UZMYSŁAWIA – Faktycznie duch.

I – Przecież ja nie jestem duchem, tylko dziewczynką. Nazywam się Irmina.

SO – I ty nas słyszysz?

I – Słyszę i widzę. A kim jesteście?

SO – Jesteśmy niewidzialnymi dziewczynkami.

I – Widzę.

K – Jak widzisz to znaczy, że też jesteś niewidzialna.

I – Nie. Ja jestem świetnie widzialna. Macie rodziców?

K – My nic nie wiemy o naszej przeszłości.

I – Wiem. Najwyższy czas, byście jej poszukały, a nie próbowały bawić się niewidzialnością. Ja byłam kiedyś taka jak wy. Kiedyś. Powodzenia.

SO – Nic o sobie nie wiem. Pustka.

K – Nie mam rodziców, nie mam ciała.

WYCHODZĄ

LAS, WCHODZI SABINA SA

SA – Halo? Czy tu ktoś jest? Halo? A kuku?

POJAWIA SIĘ GŁOS G

G – Sabino, czy to ty?

SA – Nie. Jestem tylko bobrem, a raczej bobrówną.

G – Dobrze, bobrze.

SA – To ja już sobie może pójdę.

G – Stój, to ty Sabino. Jeśli nie chcesz stracić głosu, musisz zostać.

SA – Zostanę.

G – Idź za to drzewo i wyjmij stamtąd wielki worek.

SABINA IDZIE I PRZYCHODZI Z WORKIEM, WYJMUJE ZE ŚRODKA UBRANIA, ROBI TO POWOLI

G – Nie bój się. Szkoda czasu.

SA – Co to za szmaty?

G – To specjalne szaty. SABINA NIEDBALE PRZYMIERZA CIUCHY – Musisz to wszystko ubrać na siebie.

SA – Trochę się boję.

G – Pomogę ci, choć będzie trudno, jestem tylko głosem.

SA – To ja już może sama.

UBIERA SIĘ

SA – I co teraz?

G – Musisz milczeć przez pół godziny. Jeśli usłyszysz dany znak, to możesz zacząć gulgotać i świergolić.

SA – Świer co?

G – Świergolić. Tak. Ciu ciu ci piu pie siu. Spróbuj.

SA – Choć tsi psu bum das...

G – Ale głośno.

SA ŚWIERGOLI GŁOŚNO

G – Teraz usiądź pod drzewem i przykryj się tą płachtą. Czekaj na znak.

SA – Ok.

POJAWIAJĄ SIĘ STEFANIA I MARTYNA

S – Która godzina?

M – Za minutę szósta. Boisz się? Bo ja trochę.

S – Ja to nie.

SPADA KASZTAN, STEFANIA WRZESZCZY

M – To tylko kasztan.

S – A ja trenuję głos. WRZESZCZY DLA ZABAWY

M – Panie Trzykrotki?! Halo?

S – Może trzeba wołać trzykrotnie.

M – Trzykrotki?! Trzykrotki?! Trzykrotki?!

G – Witam. S WRZESZCZY

M – Co to?

G – To ja „głos Trzykrotek”. Uwaga, oddalam się od ciała.

KRZTUSI SIĘ I WYBIEGA 1

M – Dzień dobry pani. Dzień dobry.

G – To moje ciało, ale bez głosu.

1 – Gu gu gu gu aga ga aga.

SA – Tiba, tiba tiba trta.

G – Co się dzieje.

POKAZUJE SIĘ PRZEBRANA SABINA I SKRZECZY

G – O! Gertrudo! To się wymyka spod kontroli. Uciekam. DYSZY, SŁYCHAĆ ZANIKAJĄCE ECHO – Uciekam. Uciekam. Uciekam. Uciekam. Uciekam. Uciekam. Pamiętajcie, Gertruda wam nic nie zrobi, jak nie będziecie się ruszać.

1 UCIEKA

SA GULGOCZE

S + M – Łaaaa.

MARZENA PRÓBUJE UCIEKAĆ

S – Nie ruszaj się. ZAMIERAJĄ W BEZRUCHU

SA – Ciu ciu, dra, dra, bum, tiba, tiba tiba.

S – Gertrudo, nie ruszamy się.

M – A tak w ogóle to cię lubimy.

S – Za twój gust w ubiorze.

SA – Upcu, dra, dra, bum, tiba, tiba. MOGĄ BYĆ DODATKOWE EFEKTY ŚWIETLNE

M – Czy ty jesteś potworem straszącym czy zjadającym?

S – Bo my mamy taką koleżankę, która jest potworem gadającym.

SA – Bre tuk srt apt aot brt ciu ciu.

SABINA ODCHODZI, WCHODZĄ 1, 2, 3

1 – Przepraszamy, zwracamy 90 złotych.

2 – Niestety Gertruda postanowiła was oszpecić, podobno naśmiewałyście się z jej urody.

3 – Jesteście takie ładne, a ona taka brzydka i przez co zazdrości wam.

1 – Oho, tu widać jakiś pieg.

2 – A tu krostka.

M – Zawsze ją miałam.

3 – Fatalnie, Widać była w twoim ciele od dziecka. Proszę wziąć pieniądze.

M – Ale co z nami?

S – Czuję, że rośnie mi nos. Aaaaaaaa.

M – A mi uszy. Lewe bardziej. Nie prawe. Zacznę fruwać Proszę coś zrobić.

1 – Jesteśmy bezradne.

2 – Jesteśmy bezradne.

3 – Jesteśmy prawie bezradne.

M – Co znaczy prawie?

3 – To co znaczy.

1 – Jest pewien korzeń o nazwie...

M – Żeń się.

1 – Żen-szeń. Zmieszany z papryką zmiażdżonych żab i odchodami...

M – Nam nie jest potrzebny skład.

S – Byle działało.

1 – Ale to trzeba dopłacić jeszcze 120 złotych.

M – Łaaaaaa. Nieeee. Może zrobimy same tę maść.

1 – A proporcje?

2 – Proszę przyjść jutro i obserwować swoją twarz.

3 – Tego pieprzyka nie było jeszcze przed chwilą, a ten chyba powstaje w tej chwili. Ta Gertruda to straszna jędza.

STEFANIA i MARZENA WYCHODZĄ

WCHODZI SEBASTIAN Z ROBOTEM

SE – Dzień dobry ponownie. Mam najnowszy wynalazek: wykrywacz duchów.

R – Dobry. Dzień. Jestem. SE UDERZA ROBOTA – Wykrywaczem duchów i bardzo lubię, lubię swoją pracę, pracę, lubię, pracę... SE UDERZA ROBOTA i jestem tani.

3 – Kolego, od kombinacji i naciągania to jesteśmy my. Wciśnij ten kit komuś innemu.

1 – Na przykład tamtej dziewczynce.

2 – Czym się odżywia ten robot? Szpinakiem?

1, 2, 3 WYCHODZĄ

SE – Widzisz, nikt mnie nie docenia. Przełączę cię na Pocieszyciela GRZEBIE W DRUTACH

R ŚPIEWA – Moje przewody grzeją się dla ciebie, mój kondensator czuje się jak w niebie.

SEBASTIAN ZACZYNA PŁAKAĆ, ROBOT PODCHODZI I GŁASZCZE GO PO GŁOWIE

R – Nie martw się. Nie martw. A a a kotki dwa.

SE – Trzeba go przerobić, jest zbyt dziecinny.

R – Pi pi pi pi.

SE – Duch? Jest? Gdzie? Pokaż.

WCHODZĄ KAJA I SONIA

SE – No gdzie? Nie widzę Co ty robisz? Chyba pójdziesz na złom.

K – Popatrz, ten chłopak nas widzi.

SO – A ten nie. Nic nie rozumiem.

WCHODZI IRMINA I MÓWI DO SEBASTIANA

I – Musisz im pomóc.

SE – Komu?

I – Tu są dwie niewidzialne dziewczynki. Twój robot go zobaczył. One tu są. Musisz się z nimi porozumieć. One bardzo chcą być normalnymi dziewczynkami.

SE – Zaraz. Rzeczywiście coś tu jest.

I – Dwie niewidzialne dziewczynki.

SE – Chyba coś widzę. Nie. Nie widzę.

R – Pi pi pi łe łe łe.

I – Może powiedzcie coś?

SO – Halo, a kuku. Tu jestem.

K – KRZYCZY Z RADOŚCI – Słyszeliście nas?

ZJAWIA SIĘ WUJEK LEON

I – Wujek Leon. Nareszcie. Mógłbyś im pomóc? Proszę, oni są tacy bezradni, jak ja kiedyś.

L DO SE – Kto to jest?

SE – To mój robot. Wykrywacz duchów.

R – Dobry. Dzień. Jestem. SE UDERZA ROBOTA – Wykrywaczem duchów i bardzo lubię, lubię swoją pracę, pracę, lubię, pracę... SE UDERZA ROBOTA i jestem tani.

L – A czy umie grać w piłkę?

L RZUCA PIŁKĘ R, ALE TEN NIE WIE, O CO CHODZI

SE – Nie uczyłem go jeszcze.

L – Ja go nauczę.

WUJEK LEON UCZY GRAĆ W PIŁKĘ ROBOTA Z DOBRYM EFEKTEM

R – Sebastian! Chodź do nas!

SE – Ty jesteś człowiekiem?

ROBOT ZACZYNA MÓWIĆ JA CZŁOWIEK – Dzieckiem. Trzymaj.

SE – A duchy? Mieliśmy wyłapać wszystkie duchy z okolicy. Uwolnić świat od zła. Miałem być sławny. W gazetach, na pierwszej stronie trzymałbym ciebie – mój wynalazek za rękę. Wynalazca i jego dzieło.

R – Nie martw się, jeszcze coś wynajdziesz.

L – Idźcie pobiegać, a teraz wy dziewczęta.

K + SO – My?

L – Wy. Siadajcie i powiedzcie coś o sobie.

SO – Jestem niewidzialną dziewczynką.

K – Zawsze byłyśmy takie

L – A rodzina? Dom?

K + SO – Nie mamy.

L – Niedawno, niedawno temu, w konkretnym mieście czy wiosce żyły sobie, a raczej bujały w obłokach dwie dziewczynki. Były wielkimi marzycielkami. Chciały mieć długie, złote włosy, służących w liberii, latający dywan, zaczarowany wachlarz spełniający wszystkie życzenia, słodkie cytryny i siłę atlety. A były dziewczynkami, na widok których uciekały tylko myszki. Zresztą one też uciekały, tylko w drugą stronę. Aż pewnego dnia opuściły ciała, w których mieszkały i uciekły. Wy nie jesteście niewidzialne. Jesteście swoimi marzeniami.

K + SO – Marzeniami?

WCHODZĄ ROBOT I SEBASTIAN

R – Ja też jestem marzeniem?

L – Tak. Jesteście marzeniami Kai, Soni i Arka. Idźcie, tam znajdziecie swoich właścicieli.

ROBOT, KAJA I SONIA WYCHODZĄ

SE – To ja nie jestem wynalazcą? A policznik chmur, krokomierz, przepraszacz-na-zdrowie, zagłuszacz szeptów?

L – Jesteś wspaniałym chłopcem o wielkiej wyobraźni i świetnie się bawisz, ale nie jesteś jeszcze wynalazcą. Aby nim zostać musisz się wiele uczyć i wymyślić naprawdę coś pożytecznego. Dasz radę.

WUJEK LEON ODCHODZI, ROBOT WCHODZI

SE – Ale co?

R – Mam pomysł.

SE ZE ŚMIECHEM – Ty? Jaki?

R – Zobaczysz.

****************************************

NA SCENIE KAJA I SONIA ROZMAWIAJĄ, MÓWIĄC DO SIEBIE

SO – Więc przyszłyście?

K – 84 dni bez marzeń. Czy wy wiecie co to znaczy? Dwie dziewczyny bez marzeń przez prawie trzy miesiące.

SO – To były najgorsze dnie w moim życiu.

K – Mama się pyta: „Co chcesz na deser?” A ja: „obojętnie”.

SO – Tata w niedzielę: „Jedziemy nad wodę, czy idziemy na karuzele”?

K – A ty: „obojętnie”. Wieczorem myślisz tylko o szkole, rano o szkole, a w szkole myślisz o szkole...

SO – W telewizji wystarczył tylko jeden program.

K – A ja bawiłam się z bratem.

SO – A jak wyście się czuły? TROCHĘ INNYM GŁOSEM Też źle. Byłyśmy niewidzialne.

K – Naprawdę? Ona mówi, że te Trzykrotki oszukują ludzi i powinnyśmy pomóc oszukanym dziewczynom. Może tak zrobimy?

SO – Obojętnie.

K – Soniu ty już możesz marzyć. Pamiętaj.

So – Możemy pomóc komuś? Będziemy sławne? O! Ja marzę. Kaju, ja marzę.

*******************************

STEFANIA I MARTYNA CHODZĄ Z LUSTERKAMI

S – Popatrz na te włosy.

M – Tragedia. A moje uszy?

S – Koszmar. Jak będą kręcili film „Córki Frankensteina” to pójdziemy na zdjęcia próbne.

M – Poparz, jak zrobię głupszą minę to jestem ładniejsza.

S – Kto by pomyślał? Pokazywać się na ulicy z taką miną.

M – Człowiek brzydszy jest jakby głupszy, nie wydaje ci się?

S – Chyba nie.

M – Spytaj się mnie o coś?

S – Dziewiąty prezydent Stanów Zjednoczonych?

M – Nie wiem. Widzisz. Zgłupiałam. Teraz ja. Duży zbiornik słonej wody.

S – Morze...

M – Co może?

S – Morze...

M – Ale nie jesteś pewna?

S – Bo może być na przykład ocean.

M – To samo, co ze mną. Brzydniemy i głupiejemy.

S – Zaśmiej się.

M – Ha ha ha. A ty?

S – Ha ha ha. Myślisz, że się brzydko śmieję?

M – Nie, ale żeby to był uroczy śmiech?

S – Skąd my weźmiemy te 120 złotych?

M – Może powiemy tacie?

S – Po co go drażnić? Jakoś zarobimy.

M – Za mało czasu.

S – Pożyczymy od taty. Potem zwrócimy.

M – Czy...

S – Pewnie, że zwrócimy.

WCHODZI SABINA

SA – Cześć dziewczyny, ja gadam.

M – Też mi nowość.

SA – Ale miało mi odebrać głos.

M – Co ci miało go odebrać?

SA – Złe moce.

S – Moc twojego gadania jest większa od mocy całego świata.

SA – Ha, ha, ha. A co z wami? Coście takie postrzępione?

S – Tracimy urodę.

SA – Jaką urodę? Nigdy o niej nie mówiłyście. A co z waszą przyszłością?

S – Wszystko ok. Będziemy bogate i szczęśliwe. A u ciebie?

SA – Wspaniale. Same dobre wiadomości. Tak mówią gwiazdy.

WCHODZĄ ROBOT, SEBASTIAN, KAJA I SONIA

SE – Oto moi nowi przyjaciele.

S – Gdzie ich wynalazłeś?

M – Czy przerobisz na kukułki czy na kozice?

SE – To was przerobię na trusie.

SA – Na strusie? PAJACUJE Z SZYJĄ

SE – Godzina 18.00 Skała Gertrudy.

STRACH W OCZACH STEFANII, MARTYNY I SABINY

SE – Czy wam to coś przypomina? POKAZUJE UBRANIE SABINY

K KRZYCZY

M – Skąd to masz?

SE – Spytajcie jej.

SA – Dostałam od Trzykrotek.

SE – Siadajmy w kręgu.

ROZMOWA, W TLE MUZYKA

SE – Postanowione

WSZYSCY – Postanowione.

**************************************************

W DOMU TRZYKROTEK, WCHODZI SABINA I PŁACZE BEZGŁOŚNIE

3 – Co się stało?

SABINA OKAZUJE BRAK GŁOSU I CHCE PIENIĘDZY Z POWROTEM

3 – To minie po trzech dniach.

2 – W najgorszym przypadku po tygodniu. SABINA TUPIE I ZŁOŚCI SIĘ

3 – Dobrze. Wiemy, że głos miał zostać, ale pojawiły się dodatkowe trudności, bo ciuciuruciałaś, a miałaś świergolić.

2 – Czy nie wydaje ci się, że bez głosu, jesteś jakby bardziej ciekawa?

SABINA UDERZA PIĘŚCIĄ W STÓŁ

3 – Niech będzie. Proszę przyjść za dwa dni, ale tylko jak głos nie wróci.

WCHODZĄ STEFANIA I MARTYNA, WYJĄTKOWO BRZYDKIE

1 – Co się stało?

M – Zbrzydłyśmy.

S – Wytłukłam wszystkie lusterka.

M – To wszystko przez panie!

S – Gdy wstałam wczoraj rano, podeszłam do okna. Na parapecie siedział mały skowronek i śpiewał wesoło. Zawsze wesoło śpiewał, ale wczoraj, gdy mnie zobaczył, to go zatkało. Nerwowo próbował złapać powietrze, ale nie dał rady i upadł.

M – A ze mną chciano przeprowadzić wywiad w programie „Wybryki natury”.

S – A ja w zoo przestraszyłam dozorcę.

M – A ja...

3 – Oto maść, która chyba pomoże.

1 – Na pewno pomoże.

2 – Może pomoże.

3 – A pieniądze?

S – Tu są. POKAZUJE NA TOREBKĘ – Ale dopiero po użyciu maści.

3 – Co ty mi tu...

1 – Cotymitu, cotymitu, cotymitu USPAKAJA 3

2 – To jest to cudo. Cudowna maść.

M – Ale to śmierdzi. I jest takie brzydkie.

2 – Trzeba nałożyć na twarz. Skutkuje już po godzinie.

STEFANIA I MARZENA WYCHODZĄ

WCHODZI ROBOT I IRMINA

I – Proszę pań. Słyszałam, że panie sprawiły, bym kupiła tę maszynę.

R – Dobry. Dzień. Jestem. I UDERZA ROBOTA – Wykrywaczem duchów i bardzo lubię, lubię swoją pracę, pracę, lubię, pracę... I UDERZA ROBOTA i jestem tani.

I – Ta maszyna nie jest nic warta.

R – Dzień, tani, lubię ROBOT SAM SIĘ UDERZA BEZ EFEKTU

1 – No i co z tego?

I – Panie nie potrafią wróżyć, bo to po prostu szmelc. Chyba, że panie są oszustkami.

3 – Oszustkami? Trzymajcie mnie. My oszustkami?

2 – O, tego już za dużo. Dziecko, pooglądaj sobie jeszcze słońce, bo to ostatni twój widok w życiu.

R – Jeśli coś zrobicie tej dziewczynce, to uruchomię moją mechaniczną mysz.

WYJMUJE MYSZ, TRZYKROTKI KRZYCZĄ

I – I do tego lubi myszy. Wszystkim rozpowiem, że paniom nie można ufać.

R– Bobry. Dzień. Jestem. UDERZA SIĘ SAM – Wykrywaczem pieluchów, pieluch i bardzo lubię, lubię swoją pracę, pracę, lubię, pracę... Czuję posikaną pieluchę. Tam.

1 – Uciekajmy.

2 – Jeszcze tylko te male zapłacą.

3 – Nerwowo się robi.

WCHODZĄ KAJA I SONIA

SO – To panie. Jak się cieszę. Trzykrotki prawda?

1 – Tak.

SO – Tylko wy możecie pomóc mojej koleżance.

1 – O co chodzi?

SO – Ma fatalny horoskop. Rodzice wyjechali do Stanów na dwa tygodnie, a ona wyczytała, że...

1 – Że?

SO – Właśnie dziś (PODAĆ PRAWDZIWĄ DATĘ) będzie najczarniejszy dzień w jej życiu, Jedyna nadzieja, to rada od znawców gwiazd.

3 – To my.

SO – Tu są pieniądze. ZNOWU WSKAZUJE TOREBKĘ

3 – Proszę siadać. KAJA SIADA – Spod jakiego znaku jesteś?

K – Byka.

3 – Czeka cię szczęśliwy rok.

K – A jednak? SKACZE Z RADOŚCI I WYWRACA SIĘ – Aaaa WRACA ZZA SCENY Z ROZBITĄ GŁOWĄ

SO – Krew, o rany. Co z tobą? Kaju? Ratunku!

K – Ach, jak to wspaniale być ptakiem. Wszystko takie małe. O mysz. CHWYTA SONIĘ ZA GŁOWĘ – Z ogonem. TRZYMA SONIĘ ZA NOS – Ale krótkim.

WCHODZI SEBASTIAN

SE – Jestem lekarzem... synem lekarza. Ktoś chciał pomocy? Proszę pokazać oparzenie.

1 – To nie oparzenie.

SE – Opuchnienie. Trzeba leczyć. ZAWIĄZUJE BANDAŻ

3 – Wróćmy do przyszłości. Czeka cię szczęśliwy rok. Z wyjątkiem 3 września. Roku nie potrafię odróżnić.

K – Jaka ja jestem szczęśliwa.

3 – Nie oczekuj jednak cudu.

NAGŁA GŁOŚNA MUZYKA

GŁOS – Przesyłka dla Kai. Proszę wejść do worka.

KAJA WCHODZI DO WORKA I WYJMUJE PIENIĄDZE W BANKNOTACH

K – Popatrzcie. Forsa. Nie. Lusterko. WYJMUJE LUSTERKO – Dlaczego mam brodę?

SIĘGA PO NASTĘPNE BANKNOTY, WYWRACA SIĘ I ŁAMIE NOGĘ

SE – Potrzebna pomoc BANDAŻUJE NOGĘ

2 – Prawdziwa forsa? JEDEN PLIK BANKNOTÓW JEST PRAWDZIWY

1 – Pokaż.

3 – Faktycznie. Weźcie ten worek.

G – To worek Kai!

1 – Zwracamy?

3 – Sprawy finansowe wymagają większej kontroli.

KAJA WYJMUJE Z KIESZENI BANKNOTY

3 DO K – Postaraj się być zadowolona z tego co masz.

KAJA DOTYKA BANDAŻÓW

3 – Poznasz wyjątkowo piękne koleżanki. O złotych sercach

WCHODZĄ POSMAROWANE STEFANIA I MARZENA

M – Co to jest? Cała twarz mnie piecze.

S – A ty, co taka jesteś zadowolona? Nie widziałyście maseczki na zdrową cerę?

K – Cześć. Jestem Kaja. Chcę się z tobą przyjaźnić.

S – Masz. SMARUJE KAJĘ – To na dowód naszej przyjaźni.

2 – Poznasz też milczącą koleżankę.

SA – Odblokowało się. Nareszcie mogę mówić. Cześć. Co to za potwór? Może to Gertruda. Trzeba ją zlikwidować. Dam jej w ucho.

M – Chyba mam złamaną rękę.

SE – Potrzebna pomoc. BANDAŻUJE RĘKĘ

So – Jaka pomoc? Czarownicy. Przecież ona straszy małe dzieci. To potwór. Dzwonimy na policję.

PATRZY NA 1, 2, 3 – To wy jesteście potworami.

1, 2, 3 UCIEKAJĄ

S – Trzeba je gonić.

SO – Spokojnie. Na stacji czeka już na nie policja.

K – Wiecie, źle się czuję. MDLEJE

SE – Potrzebna pomoc. BANDAŻUJE RĘKĘ

K – Zostaw. Tak mocno wiążesz, że tamujesz mi krew.

M – Skąd wiedziałyście, jakie będą wróżby?

SO – Zawsze tak samo wróżą, w zależności od znaku zodiaku.

K – Mamy specjalne znajomości. Nasze marzenia.

SO – Nasze marzenia się spełniły.

K – Teraz już wiemy, że musimy żyć z marzeniami, a nie obok marzeń.

SO – Wtedy jest raźniej i bardziej prawdziwie.

S – A my będziemy musiały przestać wierzyć w lepsze życie.

M – Właściwie, to nasze życie nie jest takie złe.

SE – A propos. Mam Super Odstraszacz Wiedźm.

M – Tylko wiedźm, a może dzieci?

SE – Nie, zdecydowanie wiedźm. Żadne normalne dziecko, ani człowiek się nie wystraszy. Chodźcie to wam pokażę.

WSZYSCY PODCHODZĄ NA ŚRODEK SCENY, SŁYCHAĆ KRZYK I WSZYSCY UCIEKAJĄ, ZOSTAJE SEBASTIAN Z MYSZKĄ

SE – Proszę. Z kim ja muszę żyć? Gdzie się nie obejrzysz to czarownica.

PIOSENKA, KTÓRĄ MOŻNA ŚPIEWAĆ PODCZAS SPEKTAKLU

Na zęba ból straszliwy,

na czkawkę w środku dnia,

na pierwszy twój włos siwy

na bluzkę pełną plam.

Gdy nuda trawi duszę,

nie leczy już żeń-szeń,

gdy nie przeżywasz wzruszeń,

a twoim kumplem cień.

Nie ma jak u wróżki

cichy głos, drobny gest,

nie ma jak u wróżki,

kto nie wierzy głupcem jest.

Nie ma jak u wróżki

Da jak matka ciepły kąt,

Nie ma jak u wróżki

zajrzyj do niej w czasie świąt.

Gdy Uran wraz z Plutonem

zachodzą w znaku Ryb,

to znaleźć możesz żonę

choć wiosen liczysz trzy.

Gdy róże i gladiole

w bukiety będziesz rwać,

to lepsze stopnie w szkole

i zdrowie musi dać.

 

DRUGA PIOSENKA, KTÓRĄ MOŻNA ŚPIEWAĆ PODCZAS SPEKTAKLU

Gdy za oknem pada deszcz

sama to najlepiej wiesz,

czujesz lekkie drżenie brody,

to tęsknota do przygody.

Do przygody nadzwyczajnej,

do przygody kolosalnej

w mroźnych wodach Atlantyku

czy na wyspach gdzieś w tropiku.

REFREN

Przeżyć coś niesamowitego

czy się śmiać, czy się śmiać, czy w coś grać.

Poznać kogoś wyjątkowego

z nim się bać, z nim się śmiać, z nim w coś grać.

Zrobić coś wreszcie szaleńczego

życie brać, życiem śmiać, życiem grać,

byle wyrwać się z tego złego

świata mego, szarego, pustego

zrobić mu pa pa.

Do przygody dotrzeć bram,

ach jak dobrze będzie nam

i za drzewem, w każdej dziurze,

w każdej kropli, w każdej chmurze.

Za górami, za lasami,

tak jak w bajce z morałami,

lecz nie tutaj, nie bliziutko

i dlatego nam tak smutno.

Czytany 6439 razy Ostatnio zmieniany środa, 09 październik 2019 16:41

Najnowsze od Grzegorz Noras

Więcej w tej kategorii: « Grab - Art Śluby panieńskie »