Laurki

     Grzegorz niestety już nigdy nie poprowadzi swoich autorskich zajęć twórczych w szkołach, nie wystawi żadnej sztuki teatralnej, nie napisze scenariusza, wiersza ani powieści. Zycie napisało ten najokrutniejszy scenariusz, odszedł od nas w inny wymiar 17 maja 2021 dzielnie walcząc z chorobą. Walkę przegrał, ale pozostawił po sobie sporą porcję twórczości, część z niej jest już w rękach nauczycieli, tworząc wartościowe zaplecze dla ich pracy, część stoi na półkach wielu bibliotek pedagogicznych, powieści trafiają do czytelników, część sztuk teatralnych zapisana na płytach CD pewnie nie raz trafi do swojego odbiorcy, a aktorki z teatru Bezscenni zamierzają wystawić jeszcze raz jego sztukę na deskach teatru KOREZ.

     Wraz z pomocą wydawnictwa Rozpisani wydajemy pozostałe książki Grzegorza. Ostatnia rozpoczęta niestety nie doczekała ukończenia, ale cała jego różnorodna twórczość sprawia, że nie pozostawił po sobie pustki. Ma teraz drugie życie, na zawsze będzie z nami, w sercach i w umysłach. Nie pozwoli zapomnieć jakim był kreatywnym, wartościowym, inspirującym dla innych i dobrym człowiekiem.

Ostatnie słowa Grzegorza na tej stronie...
„Człowiek żyje w przeświadczeniu, że zawsze jest DALEJ NIŻ BLIŻEJ, a tu niespodzianka. Okazuje się, że dość wyraźnie organizm zasygnalizował, że coś się zmieniło. Miejmy nadzieje, że BLIŻEJ nie znaczy WKRÓTCE, dlatego że mam jeszcze wiele do zrobienia.”

     W ostatniej trzeciej części "Zajęć twórczych w szkole" które już za chwilę pojawią na rynku wydawniczym Grzegorz zamieścił opinie nauczycielek o prowadzonych przez niego zajęciach w szkołach, z którymi wiele lat współpracował. Oto fragment ze wstępu do tej książki:

 

     Wymyśliłem sobie, że przytoczę tutaj kilka opinii nauczycielek, z którymi prowadzę zajęcia. Wyszło to trochę jak laurki, dlatego nie przesadzałem z ich liczbą.

 

LAURKA I
Kim jest dla nas i dla naszych wychowanków pan Grzegorz?
Czarodziejem oczywiście!
     Pan Grzegorz potrafi w czarodziejski sposób pokazać dzieciom, że najprostsze przedmioty, takie jak: piłeczki, plastikowe rurki, kartki papieru, stare gazety, baloniki, patyczki, mogą zamienić się w całkiem niezwykłe rekwizyty teatralne. Ponadto ktoś, kto potrafi porwać do działania najbardziej nieśmiałe dzieci, musi być czarodziejem.
     W czasie zajęć pana Grzesia nikt nie stoi z boku, każdy jest ważny. Pomysł czy odpowiedź zawsze są dobre, chociaż czasem bywają zabawne. Wszyscy się śmieją, bo śmiech dotyczy sytuacji, a nie osoby, która wypowiedziała się na określony temat. Pokazuje dzieciom, że nie trzeba bać się śmiechu z siebie, a w rozbawianiu dzieciaków jest mistrzem.
     Wielkim atutem zajęć pana Grzegorza jest niespodzianka. Nigdy nie wiemy, co się wydarzy i czym nas nasz czarodziej zaskoczy. Poza tym tempo zajęć jest niezwykłe, czas mija tak szybko jak nigdy.
     Nie jest tajemnicą, że dzieci uwielbiają się „wygłupiać”, i nasz pan aktor bawi się z dziećmi w najbardziej „zwariowane” zabawy.
     Ogromną przyjemność i radość sprawia patrzenie, jak niezwykła więź powstaje między aktorem a dziećmi. Przez te kilkadziesiąt minut On należy do nich, a One reagują na każdy gest i słowo. Cuda i tyle!
     Podczas spotkań z aktorem dzieci dowiadują się o sobie ciekawych rzeczy. Do najbardziej zaskakujących należy to, że każdy może być aktorem. Uczy, jak gestem, mimiką, ruchem pokazać innym uczucia: radości, smutku, złości, zachwytu. Na kilka chwil stają się królami, policjantami, wróżkami, modelkami, gangsterami, słynnymi sportowcami, gwiazdami filmowymi. Bywają także architektami, konstruktorami, budowlańcami, ekonomistami. Magia, prawda?
    Oprócz potężnej dawki radości pan Grzegorz daje dzieciom cudowną miksturę zawierającą wiarę w siebie, poczucie własnej wartości, szacunek i sympatię dla innych ludzi. Cudowny eliksir!
    Kiedy Grzegorz Noras przychodzi do nas na zajęcia, my, nauczycielki, możemy się zająć innymi obowiązkami, np. wypełnieniem dokumentacji, przygotowaniem do kolejnych zajęć czy przejrzeniem zeszytów dzieci. Rzecz w tym, że się nie da. Zajęcia są bowiem tak cudne, że nie można od nich oderwać oczu. To po prostu wielka frajda, że nie wspomnę o czerpaniu z wielkiej skarbnicy pomysłów naszego czarodzieja.
Dziękujemy Panu, kochany Grzesiu Czarodzieju!
Nauczyciele klas I-III ze Szkoły Podstawowej nr 6 w Sosnowcu

 

LAURKA II
     Nasza znajomość rozpoczęła się kilkanaście lat temu i trwa do dziś…
     Od samego początku pan Grzegorz stał się częścią mojej pracy zawodowej. Cudowne zajęcia z dziećmi utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest to człowiek z ogromnym poczuciem humoru, kreatywny i przede wszystkim zjednujący sobie sympatię małych ludzi. Dzieci z łatwością wyczuwają fałsz, potrzebują inspiracji do swojego rozwoju. Pan Grzegorz podsyca w uczniach ciekawość, był dla nich skarbnicą pomysłów.
     Nie tylko moi wychowankowie czerpali pełnymi garściami z zajęć dramowych. Siedząc cichutko, chłonęłam zajęcia i wykorzystywałam zdobytą wiedzę do przygotowywania własnych lekcji.
     Niezapomnianym przeżyciem było wspólne przygotowanie przedstawienia, które zostało zaprezentowane na szkolnym festynie. Wiemy, że często dzieci nie lubią uczyć się ról na pamięć. Chciałam nie tylko uzyskać pozytywny efekt, czyli wzorowo przygotowane przedstawienie, ale również zainspirować uczniów. Z pomocą przyszedł pan Grzegorz. „Dlaczego musi być sztywno przydzielona rola? – powiedział. ‒ Zróbmy przedstawienie, które wydobędzie z dzieci ich własne talenty”. I tak powstała sztuka swobodna, w której tylko narrator miał rozpisaną rolę. Uczniowie w roli smoka z siedmioma głowami na poczekaniu wymyślali tekst, który był zabawny. Co ciekawe, przedstawienie nigdy nie było nudne, bo każda odsłona była czymś nowym. Zawsze zaśmiewaliśmy się z sekwencji, które wypływały niczym potok z ust aktorów. Na festynie to nasz występ stał się hitem dnia.
     Dzieci z niecierpliwością oczekiwały pana Grzegorza. Nigdy nie czuły znudzenia, a dwie godziny mijały zbyt szybko. Wolne chwile zawsze spędzaliśmy na rozmowie. Miło było porozmawiać z kimś, kto myśli podobnie, dzieli się swoimi przemyśleniami. Brakuje mi tych swobodnych rozmów, a dzieciom zajęć.
     Mam nadzieję, że to tylko krótka przerwa, że nasza wspólna przygoda nie dobiegła końca…
Nauczycielka ze szkoły nr 32 w Katowicach

 

LAURKA III
     Zajęcia z Panem Grzegorzem zawsze były niezwykłym wydarzeniem w mojej klasie. Zarówno ja, jak i moi uczniowie czekaliśmy na nie z niecierpliwością. Osobowość prowadzącego, jego niebanalne pomysły, forma, sposób prowadzenia zajęć ‒ to wszystko składało się na wspaniale i owocnie spędzony czas.
Tematyka zajęć dotyczyła zarówno kwestii stricte edukacyjnych, jak i takich, które nie są zbyt często obecne na lekcjach. Zaczynając od edukacji matematycznej, polonistycznej, poprzez umiejętności społeczne, aż po zdolności motoryczne. Zawsze opierała się na zabawie i praktycznym działaniu, a bardzo ważnymi elementami były dziecięca inicjatywa, kreatywność oraz zdolności twórcze.
     Uczniowie mieli niecodzienną możliwość ćwiczenia różnorakich umiejętności w niepowtarzalnej atmosferze tworzonej przez Pana Grzegorza. Każdy uczeń mógł znaleźć „coś dla siebie”, wykazać się w jakiejś konkurencji lub odkryć dotąd nieznane zdolności.
     Świetnym i bardzo lubianym przez dzieci dopełnieniem form mówionych były elementy scenografii, rekwizyty, ciekawe i nietuzinkowe przedmioty, które były wykorzystywane podczas zajęć. 
Jako nauczyciel i wychowawca cieszyłam się, że moi podopieczni mają okazję uczestniczyć w tak pomysłowych i twórczych zajęciach. Zdobywać nową wiedzę i umiejętności. Poznawać lepiej siebie i swoich rówieśników, swoje słabe i mocne strony. Miałam możliwość obserwacji ich z boku, zarówno każdego z osobna, jak i całości jako grupy.
     Nieocenione były również dla mnie trafne obserwacje i uwagi Pana Grzegorza, który jak nikt inny potrafił ocenić i spuentować zachowania lub wydarzenia rozgrywające się podczas zajęć.
     Czas spędzony z Panem Aktorem (jak nazywaliśmy Pana Grzegorza) zawsze był wspaniały i za każdym razem za krótki. Wszyscy zawsze dobrze się bawiliśmy, a przy tym tak wiele się uczyliśmy. Dziękuję.

 

LAURKA IV
     Uczestniczyłam wielokrotnie ze swoimi wychowankami w zajęciach warsztatowych z panem Grzegorzem Norasem. Ich tematyka była bardzo różnorodna.
     Zabawowa forma zajęć uczyła i dostarczała wiele radości uczestnikom. Dzieci nie tylko uczyły się gry aktorskiej w odgrywaniu scenek, ale przede wszystkim poznawały swoje możliwości wyrażania emocji, rozwijały wyobraźnię i fantazję, a ja obserwowałam ich kreatywność, spontaniczność w podejściu do zadań, rozwój.
     Niejednokrotnie pan Grzegorz ostrym tonem wypowiadał, czego oczekuje od uczestnika przedstawienia, ale nie zrażał tym zainteresowanych, a wręcz odwrotnie, mobilizował ich do zmiany zachowania i twórczego podejścia do danej sytuacji. Dzieci uczyły się poprawnego i wyraźnego wypowiadania swoich kwestii. Część spotkań poświęcona była rozwijaniu kompetencji społecznych i kształtowaniu umiejętności wykorzystywanych na co dzień: potrzebie oszczędności, zaradności, pracowitości, tolerancji, relacjom koleżeńskim i rodzinnym oraz trosce o Ziemię. Ćwiczyły cierpliwość i uważne słuchanie. Na zajęciach dzieci rozwijały swoją sprawność ruchową i intelektualną. Dbały o właściwy sposób poruszania się, pracowały ciałem, głosem i dźwiękiem. Bawiły się w rytm muzyki. Przebierały się, bo torba pana Grzegorza zawsze była pełna rekwizytów. Same wymyślały rekwizyty.
     Wszystkie te zajęcia łączyła ciekawa atmosfera. Dzieci czekały z zainteresowaniem na zajęcia, jak mówiły: „z kimś śmiesznym, ciekawym, wesołym”.
     Rozwijały kreatywność, pamięć, umiejętność logicznego łączenia faktów, wyobraźnię, wrażliwość, koncentrację uwagi na wykonywanych zadaniach, zaangażowanie w pracę zespołową oraz uczyły się krytycznego myślenia.
     Poczucie sensowności takich działań dodawało uczniom i mnie samej nadziei i wiary, że każda grupa może coś osiągnąć i zaprezentować, czymś zaciekawić innych i być z siebie dumna. To budujące – biorąc pod uwagę fakt, że grupy wychowanków były różne. Wszystkie łączyło zainteresowanie tego typu warsztatami. Ja mogłam lepiej poznać i zrozumieć swoich wychowanków. Wspólnie odczuwaliśmy przyjemność i radość z odbytych spotkań.

 

LAURKA V
     Dziś dzieciom nie brakuje kolorowych zabawek, interaktywnych gier, elektrycznych hulajnóg, odjazdowych gadżetów w postaci smartfonów, smartwatchów, tabletów, „wypasionych” zestawów Lego. Co zatem może im zaoferować niepozorny człowieczek w wełnianym sweterku, wytartych jeansach, z workiem klamotów, które większość z nas wyrzuciłaby do śmieci?
     A jednak za każdym razem, gdy pojawia się w progu klasy, słychać gromkie: hurrrra!!! I nie zdarzyło się nigdy, a znamy się od ponad 20 lat, żeby ktoś powiedział, że nuda, że nie chce. Pan Grzegorz poprzez swoje autorskie programy zajęć dramowych dla dzieci w zabawowy sposób uczy od lat, jak inaczej popatrzeć na świat i zobaczyć to, czego inni nie widzą. Dzieci często dochodzą do nieoczekiwanych wniosków, budzących śmiech, zdziwienie, czasem smutek, a nawet gniew. To ich otwieranie się powoduje, że zajęcia przynoszą zamierzony przez prowadzącego skutek. A na dodatek okazuje się, że przy pomocy starego koca, chrupek kukurydzianych, starych kuchennych sprzętów i góry groszy można się świetnie bawić.
     Pan Grzegorz nigdy się z dziećmi nie cacka, nie lukruje, żeby zdobyć tanią popularność i sympatię. Prosto z mostu wyraża swoją opinię o ich pomysłach i zachowaniu. Czasem niepochlebną. I co może się wydawać dziwne, dzieci nigdy się nie obrażają. Często się zawstydzą i pomyślą o sobie krytycznie. A to dziś jest rzeczą niezwykłą, bo przecież dzieci są utwierdzane w przekonaniu, że są pępkiem świata. A tu niespodzianka…
     Dla nas –, wychowawców, Pan Grzegorz jest skarbnicą obserwacji i celnych spostrzeżeń o naszych uczniach. Po zajęciach często siadamy i rozmawiamy. Te rozmowy powodują, że potem baczniej przyglądamy się naszym dzieciom i próbujemy patrzeć na nie Jego oczami.
     No, a go zajęcia z udziałem rodziców to już osobny rozdział. Bez skrępowania, z humorem pokazuje im oblicza pociech, jakich nie znają. Ale żaden dorosły na tych zajęciach nigdy nie poczuł się urażony. Niektórzy nawet dali się namówić na przygotowanie przedstawienia niespodzianki dla swoich dzieci.
     Dla wychowawcy są to fantastyczne wspomnienia. Na próbach (bez udziału dzieci) my, dorośli, bawiliśmy się nieoczekiwanie świetnie, a niektórzy odkryli w sobie talent aktorski.
     I jeszcze kilka słów od byłej uczennicy, która progi szkoły opuściła kilkanaście lat temu, ale na hasło „Pan Grzegorz” wciąż żywo reaguje:
     „Pamiętam, jak całą klasą wyczekiwaliśmy na kolejne zajęcia. To był jedyny wyjątek, kiedy chcieliśmy, żeby zadzwonił dzwonek na lekcję. Razem z Panem Grzegorzem przenosiliśmy się w świat pełen barw. W tym świecie mogliśmy stać się, kim tylko chcieliśmy. Każdy z nas był ważny, każdy z nas miał głos. Dla takich warsztatów chętnie wróciłabym do szkoły.
     Życzę każdemu dziecku, aby miało możliwość trafić na kogoś takiego jak Pan Grzegorz, bo dzięki takim ludziom wyrastają z nas różnokolorowe, kreatywne istoty”.
Dziękujemy, Panie Grzegorzu, i czekamy na więcej!
Mariola i Kasia, nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej

 

Starczy tego lukru, bo się rozkleję, ale nieskromnie mogę powiedzieć, że gdybym poprosił o opinię około 250 nauczycielek, z którymi współpracuję, powstałaby książka.
Co do szczegółów, które pojawiają się w tekście:

  1. Faktycznie na zajęcia najczęściej przychodzę z wielką torbichą zapełnioną przeróżnymi rekwizytami, jak: patyczki do lodów, patelnia metalowa, balony, płachta, gruby sznurek, resztki chrupek, zakrętki, karty do gry czy stare płyty CD. Można z tego zrobić naleśniki, długopisy, karty do bankomatu, wielkie skały, zaczarowane łódki małogabarytowe, kierownicę, płaszcz, węża na diecie i setki innych rzeczy. 
  2. Moja surowość – to rzeczywiście dość charakterystyczne, ta mieszanina poczucia humoru i surowości. Jedno jest najważniejsze – dzieci traktuję poważnie. Nie ma taryfy ulgowej, bo jeśli będziemy się z nimi cackać, to nie wyrosną z dziecięcości. Ważne jest też, by uwagi do dziecka zgłaszać od razu, a nie czekać z nimi na koniec lekcji. Nieraz z konkretnym dzieckiem mam zwarcie, ale trwa to najwyżej godzinę lekcyjną. Atrakcyjność zajęć nie powala nie dłuższy konflikt. 
  3. Osobowość prowadzącego – to niezwykle ważny czynnik, by zajęcia były udane. Wypowiedzenie ról ze scenariusza i realizacja jego poszczególnych punktów bez ubrania tego w swoją osobowość obniży wartość zajęć o połowę. Gdy w zajęciach „Inteligencja” wydaję odgłos, szeleszcząc reklamówką, dzieciaki odgadują to w ciągu sekundy, ale gdy spytam, czy to reklamówka z Lidla czy Biedronki (na ogół pada słowo „Lidl”), mówię: „Jesteście trąby, to z Rossmanna”. Nie wiem, dlaczego jest zawsze wtedy wiele śmiechu, ale takie momenty tworzą atmosferę zajęć.
  4. Rzeczywiście podczas zajęć widać, jak pewne dzieci mają problemy z przystosowaniem się do szkoły. Pięknie to wychodzi i często jest to pretekst do rozwiązywania ich.
  5. Wielu nauczycieli lubi mnie, bo wreszcie w spokoju, siedząc w ostatniej ławce, mogą się napić kawy. Należy im się.
    (fragment wstępu do "Zajęć twórczych w szkole")

 (fragment wstępu do "Zajęć twórczych w szkole")